Jest pewnie najbardziej znaną mieszkanką wsi, ale nie tylko przez zacny wiek. Przez dziesięciolecia była najbardziej aktywną i udzielająca się społecznie kobietą. Przedmoście zawdzięcza jej wiele inicjatyw. W latach 50. zawiązała Koło Gospodyń Wiejskich, działała w kółkach rolniczych, przez kilka kadencji przed reforma administracyjną, była radną gminną. 35 lat temu z koleżankami założyła zespół folklorystyczny Przedmościanki. Na 90 urodziny zespół przygotował dla niej przyjęcie niespodziankę. – Bardzo się udała niespodzianka, to była wspaniała uroczystość, jestem im bardzo wdzięczna – przyznaje jubilatka.
Barbara Czerwona przyjechała do Głogowa w 1945 r., spod Konina. W czas żniw. Wspomina zgruzowane miasto i strach, gdy ojciec łódką przeprawiał rodzinę przez Odrę, bo nie było mostu. – Jak przyjechaliśmy do Przedmościa to tylko siedem gospodarstw było zajętych – wspomina, że w dużej opustoszałej wsi nadal trwała wojna. Byli radzieccy żołnierze przysłani na ziemie odzyskane w dużym gospodarstwie w środku wsi, i byli Niemcy, którzy jeszcze nie wyjechali.
– Niemcy uciekali przez nasze podwórko, mama ich chowała, bo chcieli „strielać” do nich – pani Barbara, wtedy 14-latka wspomina, jak żywność trzeba był kraść, kopać ziemniaki z porzuconych przez Niemców pól. – Ale pod strachem, bo Rusek pilnował – opowiada. Rodzina długo nie cieszyła się w końcu spokojnym życiem. W 1949 roku zmarli jej rodzice, najpierw mama, a 5 miesięcy później ojciec. – Zostałyśmy z siostrą same na gospodarstwie, sieroty – opowiada. Później przejął je brat, a siostry znalazły pracę. Pani Barbara w urzędzie gminy w Pęcławiu. – Dziennie chodziłam osiem kilometrów w jedną stronę i z powrotem. I na ósmą musiałam być w pracy – opowiada. Ale jako urzędniczka mogła pomagać ludziom. – Mieli ze mnie trochę korzyści – dodaje. Po kilku latach wyszła za mąż i zajęła się rodziną. Długo w domu nie usiedziała. Zaczęła się angażować, organizować życie wsi i działać społecznie. – Lubiłam tę pracę, ale wszędzie mnie wybierali do zarządów – opowiada. I jak zaczęła jako młodziutka kobieta, tak dopiero w ostatnich latach nieco odpuściła. Dziś ma co wspominać – barwne historie, akcje, wesołe dożynki z kilkudziesięciu lat.
Dziś jest szczęśliwą superseniorką otoczoną przyjaciółkami, życzliwymi mieszkańcami dużej wsi, koleżankami z zespołu zżytymi jak rodzina. – Jesteśmy naprawdę zgraną paczką – mówi jubilatka. I oczywiście liczną własną rodziną, z którą wcześniej świętowała urodziny w lokalu w Głogowie. Pani Barbara wychowała trzy córki i syna, ma 9 wnuków i kilkanaścioro prawnuków. – Musiałabym policzyć – żartuje.
RED