Tłumy ludzi na miejskim targowisku na osiedlu Piastów Śląski. Tradycyjnie już otwarta jest jedna, główna, brama. Ludzie wpuszczani są małymi grupami. - Tyle ile wyjdzie, tyle wchodzi - usłyszeliśmy od kontrolera. A wszystko po to, aby w jednym czasie na placu nie było zbyt dużego tłoku. Za czym stoi ta długa kolejka?
- Trochę mi się czasy komunizmu przypominają! - śmiał się Zenon Nawrocki (62 l.), który wybrał się na targ po raz pierwszy od dłuższego czasu. Był tutaj na początku marca, jeszcze przed ogłoszeniem epidemii. Wtedy kolejek nie było. - Trochę się przypomina młodość, gdy stało się do sklepu w długiej kolejce po papier toaletowy i ocet. Można było się nastać godzinami i nie było wiadomo czy na pewno człowiek otrzyma to, co chce. Teraz kolejka idzie znacznie szybciej - opowiadał.
W kolejce spotkaliśmy też babcię Danutę (67 l.) z córką Dorotą (44 l.) i wnuczką Pauliną (25 l.). - Idziemy po owoce i warzywa - mówiły. Dodając, że tutaj wszystko jest świeże i prosto od gospodarzy. - A nie tak jak w sklepie sprowadzane z Hiszpanii. Chcemy kupić truskawki - zdradzały.
Inni wybrali się po odzież. - Słyszałam, że Rumuni się już rozstawili. Zawsze kupuję spodnie i bluzki na targu, bo jest najtaniej. Jakość nie jest najgorsza. Nie lubię chodzić do galerii, gdzie trzeba za wszystko przepłacać - zauważała Janina Sęk (56 l.).
Koronawirus? Bez obaw. - Maseczkę mam, aby nie dostać mandatu, ale nie zakładam. Nie można panikować. Uważam, że ten wirus będzie już z nami. Nie mamy na to wpływu. Każdy z nas chorował, choruje lub będzie chorował - twierdziła Halina Frak (40 l.).
Na targowisku podawane są jednak komunikaty. Z megafonów można usłyszeć m.in. o tym, aby zachować odpowiednie odległości od siebie.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz