- Mundur mnie kręci! - nie ukrywa Andrea Wojciechowska (23 l.), która zasiada za kierownicą 16 tonowego strażackiego wozu ciężkiego. Auto duże, więc jeździ się nim trudno. A na dodatek nowe, bo nie dawno wyjechało z salonu. Jak przekonuje stresu jednak nie ma. Bo wyzwań się nie obawia. Od czterech lat angażuje się w Ochotniczej Straży Pożarnej w Ruszowicach. Marzenia są takie, aby trafić do państwowej.
Mówi się, że za mundurem panny sznurem. Zwyczajowo rozumieć to przysłowie powinno się tak, że kobiety upatrują swojej miłości w mężczyznach, którzy zakładają mundury. Z Andreą jest nieco inaczej, bo ona uwielbia po prostu zakładać ten strażacki mundur a nie się za nim oglądać. Ciężki i oporny - z całym sprzętem ważący nawet ponad 20 kg. Jest co dźwigać. Dlatego, gdy tylko dołączyła do ochotniczej jednostki, wykupiła również karnet na siłownię. Ćwiczy i trenuje niemal każdego dnia.
- Niektórym mogłoby się wydawać, że dziewczyny w straży mają łatwiej, ale tak wcale nie jest. Trzeba mieć mnóstwo sił, aby dać sobie radę - mówi. Wiele z nich dość szybko się poddaje. W straży pozostają te, które mają najwięcej determinacji. I pasji. - Wszystko zaczęło się kilka lat temu. W jednostce w Ruszowicach służy mój wujek. I zawsze na syrenę, wybiegając z domu na akcję, zakładał mundur. Fascynowało mnie to. Chciałam być taka jak on, bo widziałam, że niesie pomoc innym ludziom. Poczułam, że warto to robić. Tak się właśnie zaczęła przygoda ze strażą - opowiada nam.
Przygoda, która trwa do dziś. Początki nie były łatwe. - Nigdy nie wiesz co zastaniesz na miejscu. Strażacy ochotnicy są dużym wsparciem jednostek państwowych. Wyjeżdżają na pożary, wypadki i wiele innych akcji. Na miejscu bywamy jako pierwsi i od razu należy przystąpić do działania. Nie ma czasu na stres. Należy zachować zawsze zimną głowę - wyjaśnia. W pamięci szczególnie utkwił jej jeden z pierwszych wyjazdów - na ogromny pożar materiałów niebezpiecznych w Jakubowie. Taki pożar, który zdarza się dość rzadko. - Dla mnie to były ogromne emocje. Słup ognia wysoki, temperatura, na miejscu wiele strażackich jednostek. Było widać i słychać wybuchy - relacjonuje dziewczyna.
Ostatnio Andrea zdała prawo jazdy kategorii C i niemal z marszu wskoczyła do wozu strażackiego. Do dyspozycji ma nowe auto, które OSP Ruszowice otrzymało kilka miesięcy temu. Jazda nim to duża przyjemność, ale też wyzwanie. Na drogach bywa różnie.
- Wielu kierowców nadal nie wie jak się zachować i co zrobić, gdy usłyszy syrenę a w lusterku zobaczy duży wóz strażacki. Pamiętajmy o korytarzu życia. Jadąc takim samochodem nie jest łatwo przecisnąć się pomiędzy samochodami. Zależy nam zawsze na tym, aby dotrzeć na miejsce możliwie szybko, ale przede wszystkim bezpiecznie - mówi Andrea. A wóz pędzi czasami nawet 90 km/h.
Podobnie szybko rozwija się jej strażacka kariera. Nie wyobraża sobie przyszłości bez munduru. Chciałaby zostać zawodowym strażakiem. Lubi też sport i jest częstym gościem na trybunach lokalnego klubu Zawisza Serby, gdzie piłkę kopie ukochany Marcin. Radzi sobie równie dobrze, więc udana z nich para.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz