Liderzy trzech związków zawodowych OPZZ, FZZ i Solidarności, napisali do premiera Mateusza Morawieckiego wspólny list. "Jako związkowcy i obywatele chcemy, aby rządzili nami ludzie kompetentni i nie żałujemy im wysokich pensji. Ale nie rozumiemy, dlaczego w tym samym czasie zamraża się płace ponad półmilionowej rzeszy pracowników sfery budżetowej: nauczycieli, pracowników ochrony zdrowia, policjantów, strażaków, pograniczników, żołnierzy, urzędników, asystentów sądowych i przedstawicieli wielu innych zawodów, bez których polskie państwo nie byłoby w stanie funkcjonować. Rosną ceny energii, drożeje żywność, galopuje inflacja, a wypłaty w budżetówce bez zmian! Niedawno Pan Premier ogłosił sukces rządu, chwaląc się 28-miliardową nadwyżką budżetową. Panie Premierze! Jeżeli jest tak dobrze, to podzielcie się z pracownikami, którzy od lat służą państwu i obywatelom" - czytamy w piśmie.
Czy to oznacza protest protest pracowników budżetówki? Zdaniem Marty Dytwińskiej-Gawrońskiej, rzecznik prezydenta miasta, która jest po rozmowie z przedstawicielami związków zawodowych w miejskim ratuszu... raczej nie. Powołuje się na ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. - Prawo do strajku nie przysługuje pracownikom zatrudnionym w organach władzy państwowej, administracji rządowej i samorządowej, sądach oraz prokuraturze - przywołuje przepisy. Tymczasem starosta nie czeka ani na strajk, ani na obiecane podwyżki przez rząd. Sam podnosi pensje swoim pracownikom. O tym więcej: TUTAJ.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz