Piłkarze Chrobrego Głogów po porażce z Puszczą Niepołomice (2:0) chcieli się zrehabilitować kibicom. I to na swoim stadionie. Rywal nie był jednak łatwy, bo do Głogowa przyjechał Górnik Łęczna. Od początku meczu inicjatywę przejęli goście, którzy co rusz zagrażali bramce pomarańczowo-czarnych. Świetny mecz pomiędzy słupkami rozgrywał Kacper Bieszczad, który wybronił nawet sytuację sam na sam.
Tym razem trener Ivan Djurdjevic w ataku postawił na Mikołaja Lebedyńskiego. Wydawało się, że stanowi on znacznie większe zagrożenie w defensywie przeciwników niż do tej pory Damian Kowalczyk. Te słowa potwierdziły kolejne akcje - tym razem Chrobrego. Jedna z nich zakończyła się bramką na 1:0. Było trochę zamieszania i Górnik ostatecznie umieścił piłkę we własnej bramce.
Druga połowa nie przynosiła zmiany wyniku. Kibice domagali się następnych bramek. Górnik, który do tej pory był w czubie tabeli, nie rezygnował z walki o punkty. W 80. minucie wyrównał Bartosz Śpiączka i było 1:1.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz