Co łączyło Hitlera z naszym miastem?

30 stycznia 1933 roku, a więc 88 lat temu, kanclerzem Niemiec został jeden z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości - Adolf Hitler. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ w tym miejscu warto poruszyć dwa wątki głogowskie.

Na kanclerza mianował go (pod ogromną presją polityczną) Paul von Hindenburg - pełniący funkcję prezydenta Niemiec w latach 1925-1934, który od 7 roku życia mieszkał w Głogowie przy ul. Garncarskiej, kształcił się w szkole przy pobliskim kościele ewangelickim Łodzi Chrystusowej oraz w gimnazjum ewangelickim przy Kasernenstrasse, kiedy to w trakcie nauki wraz z rodziną przeniósł się do Berlina. Odwiedzał jednak nasze miasto jeszcze kilkakrotnie.

Był w Głogowie bardzo lubiany a jego nazwisko nosiły tu: jedna z ulic, most drogowy, gimnazjum ewangelickie, hotel i koszary wojskowe. Drugim wątkiem jest kwestia pobytu Adolfa Hitlera w Głogowie. Wiemy na pewno, że wraz z napaścią III Rzeszy na Polskę we wrześniu 1939 roku - kanclerz Niemiec, wraz z rozwojem sytuacji na froncie wojennym, podróżował po Dolnym Śląsku swoją ruchomą kwaterą główną - wzbudzającym do dziś ogromne zainteresowanie - pociągiem specjalnym "Amerika". Skład ten przejeżdżał w czasie kampanii wrześniowej przez nasze miasto dwukrotnie. Będący w czasie wojny "drugim domem" Hitlera, składał się z 15 wagonów i dwóch lokomotyw. Rozwijał prędkość do 120 km/h. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom "Amerika" pozwalała mu na sprawne zarządzanie działaniami wojennymi z każdego miejsca. Był to najlepiej chroniony pociąg na świecie. W czasie postojów, na stacjach dostępu do niego bronili funkcjonariusze Straży Kolejowej, ochroniarze oraz oddział SS.

Jak mogły wyglądać przejazdy przez Głogów wiemy niewiele, ale wszystkie szlaki, którymi pociąg się przemieszczał były wcześniej wnikliwie sprawdzane. O przejeździe pociągu dyżurni ruchu informowani byli na kilka godzin przed tym faktem, zaś stacje kolejowe w ostatniej chwili.
Dariusz Andrzej Czaja