Napisać, że ten środowy (4.12.) mecz rozpoczął się dla nas fatalnie, to jakby... nic nie napisać. Po sześciu porażkach z rzędu w PGNiG Superlidze Chrobry rozpoczął z Wybrzeżem Gdańsk od 0:3. Czas upływał, lepiej nie było... 1:7. Proste błędy w ataku, bierna postawa w obronie i rywal robił z nami co chciał. Na szczęście pod koniec tej części pojedynku był zryw. Przyjezdnym trafił się przestój, a my to wykorzystaliśmy dochodząc na trzy oczka - 10:13.
Była 40. minuta spotkania, kiedy głogowianie powrócili do gry i objęli po raz pierwszy prowadzenie na 17:16. A później była to walka o każdy punkt - lekką przewagę mieli szczypiorniści Chrobrego. Dopiero pięć minut potem udało się osiągnąć przewagę dwóch bramek - 20:18. I rosła, kiedy na tablicy było 24:20 trener gości poprosił o czas. Nerwowa była to końcówka! Na zegarze osiem sekund do końca i remis 29:29. Po ostatniej akcji Chrobrego, nietrafionej, doszło do rękoczynów! Szczypiorniści obu drużyn skoczyli sobie do gardeł. Czerwona kartka dla Adama Babicza.
Kiedy sędziowie nieco uspokoili to, co się działo na parkiecie i na ławkach rezerwowych rozpoczęły się rzuty karne. Wybrzeże było lepsze 3:4. A przed Chrobrym jeszcze dwa mecze na styku w tabeli na wyjeździe z MMTS-em Kwidzyn oraz u siebie z Zagłębiem Lubin. Dziś na hali kibiców mało. Spiker przypominał, że jak zwykle wejściówki na derby będą tańsze - bilet za dychę.
MK
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz