W Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej bezradnie rozkładają ręce. -Niestety, ale cały czas zmagamy się z problemem dewastacji - mówi nam kierownik Anna Keep. Przyznaje, że są osoby, które nie szanują tzw. części wspólnych. A wręcz świadomie je dewastują, niszczą, kopią. - Niemalże codziennie na naszych zasobach dochodzi do dewastacji typu wybicie szyby, urwanie klamki, popisanie ściany czy elewacji. A w sezonie letnim - do licznych dewastacji na placach zabaw oraz miejscach rekreacji - dodaje.
Wyliczają straty. Są ogromne. Tylko od lutego do sierpnia br. usuwanie tych szkód kosztowało ponad 30 tys. zł. - Koszty te obejmują szkody, których jednostkowa wartość wynosiła ponad 100 zł, czyli poza wykazanymi kosztami wystąpiły jeszcze tzw. dewastacje drobne do 100 zł - wyjaśnia.
Przypomina, że skutki dewastacji są usuwane na koszt wszystkich mieszkańców danego budynku. - Owszem staramy się odzyskiwać część kosztów z ubezpieczenia budynków, jednakże musimy pamiętać, że zdarzenia dewastacyjne wpływają na podwyżkę przyszłej opłaty ubezpieczeniowej. Dlatego tak ważne jest abyśmy wszyscy - na bieżąco - reagowali na naganne zachowania niektórych mieszkańców. Aby to sprawca odpowiadał za szkodę a nie poszkodowany - zaznacza Keep. Większość dewastacji zgłaszają na policję.
Ponadto apelują do rodziców zarówno małych dzieci jak i nastolatków. - Nie bądźmy obojętni na ich zachowania. Reagujmy, tłumaczmy i uczmy szacunku do otoczenia, przecież sami z tych drzwi wejściowych, klatek schodowych, okien, ławek, placów zabaw, huśtawek itp. korzystamy. Nie pozwalajmy na dewastacje naszego otoczenia - mówi. Zamiast wydawać pieniądze na naprawy, mogliby je przeznaczyć na kolejne inwestycje.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz