Od kilku lat w Głogowie działa Ośrodek Artystyczno-Edukacyjny Korart. Jego założycielka Koryna Opala-Rybka opowiada nam po co dziecku zabawa w piaskownicy i jak ważnym elementem w rozwoju jest dotyk.
Koryna Opala-Rybka jako terapeuta pracuje od 35 lat. Ważnym elementem jej pracy zawsze była obserwacja. - Z wykształcenia jestem teatrologiem. Zajmowałam się arteterapią. Pracowałam jako terapeuta edukacji twórczej, również z dziećmi niepełnosprawnymi. W pewnym momencie chciałam wiedzieć, co jeszcze mogę zrobić, żeby pomóc im w rozwoju. Skończyłam jedno, drugie szkolenie i tak trafiłam do zespołu dr Swietłany Masgutowej - opowiada.
Przez osiem lat pracowała w zespole, z którym poznała wiele systemów terapeutycznych praktykowanych na całym świecie: w USA, Singapurze, Indonezji, we Włoszech czy w Czechach. Te doświadczenia pozwoliły jej na stworzenie autorskiej metody Korart, którą wykorzystuje w swej pracy do dziś. Metodę opisała w książce "Sztuka, która pomaga dzieciom". To co ją zainteresowało przez setki lat było uznawane za metody niekonwencjonalne czy wręcz szamańskie. W końcu zdobyło uznanie medycyny.
Terapia czaszkowo-krzyżowa oparta na pogłębianych przez lata prawach anatomii, jest w niektórych ośrodkach finansowana już przez NFZ. Ona sama współpracuje z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną w Głogowie. - Pierwszy etap mojej pracy polega na terapii anatomicznej: manualnej, sensorycznnej, taktylnej, kinesetycznej czy czaszkowo-krzyżowej. W zależności od diagnozy. To nic innego jak masaż, terapia dotykiem. Drugi etap to arteterapia, bo nie ma innego sposobu na rozwój jak ten przez zmysły - opowiada.
Trafiają do niej dzieci z różnych zakątków. W wakacje nawet te z zagranicy. Rodzice przechodząc wielu specjalistów po drodze, trafiają w końcu do Korartu. Ich dziecko nie chce jeść, ma problemy z wypróżnianiem się czy ze snem. Wszystko mu śmierdzi, ma problemy z dotykiem, nie lubi przytulania albo potrzebuje mocnych wrażeń i wali głową w ścianę.
Zazwyczaj są to zaburzenia czucia głębokiego. - Świat przestał być zmysłowy. Dzieci od urodzenia mają wokół same plastikowe zabawki, ich ręce przestały pracować, a w diecie góruje nadmiar cukru. Do tego dochodzi coraz więcej maluchów, które przychodzą na świat przez cesarskie cięcie, także to na życzenie. Ich zachowanie w wieku dwóch - trzech lat, wygląda na początku jak autyzm. Do tego mają problem z opóźnionym rozwojem mowy - dodaje pani Koryna. Dzieci raz w tygodniu zaczynają przychodzić na masaże, pracują nad zaburzeniami integracji sensorycznej, czasami odstawiają cukier, odcinane są od komputera, telefonu i efekty z czasem przychodzą. Widać je lub słychać.
Przybywa też chętnych, którzy widzą potencjał metody i chcą się jej nauczyć, stosować u swoich pacjentów. Dlatego ośrodek Korart tętni życiem od rana do wieczora nie tylko w tygodniu, w weekendy też. Wtedy szkolą się terapeuci z całej Polski. - To co robimy w innych krajach jest traktowane jak coś wspomagającego rozwój i praktykowane jest także u zdrowych dzieci. U nas terapia to ciągle coś wstydliwego i kojarzonego z dziećmi z deficytami. Bardzo cieszymy się, kiedy przychodzą do nas rodzice dzieci zdrowych, które za pół roku idą do szkoły. Wtedy możemy je przygotować, popracować nad ręką, nad napięciem mięśniowym - ocenia.
Arteterapia jako drugi element to zabawa. Malowanie stopami, na piasku, farbami, pianką do golenia. Przykładem może być gra na perkusji. - Dziecko po prostu gra, macha pałeczkami, a my wiemy, że ćwiczy rękę, synchronizuje się praca jego półkul, pracuje nad nadwrażliwością słuchową - pada przykład. Kiedyś kontakt z ziemią, błotem był naturalny, teraz przyszło nam za to płacić.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz