Drożyzna w sklepach! Wzrost cen największy od dekady

- Kupiłam coś na obiad, kolację i na rano - na śniadanie - Beata Leśniak (49 l.) wylicza, że w sklepie wydała 120 zł a jeszcze czekają ją zakupy w mięsnym. Obawia się, że tam zostawi kolejne 50 zł. I tak niemal każdego dnia. Nie ukrywa, że utrzymanie czteroosobowej rodziny kosztuje fortunę. Zdradza nam, że wraz z mężem na bieżące opłaty, żywność i chemię wydają miesięcznie minimum 5 tys. zł. - Jest coraz drożej. Mocno da się to odczuć po kieszeni. Niestety tak szybko nie rosną na koncie wynagrodzenia - żałuje.

Stanisław Czerwonka (68 l.) jest samotnym emerytem. Pieniędzy nie wystarcza mu z miesiąca na miesiąc. - Kupuję chleb na cztery-pięć dni. Na zakupy wybieram się dopiero wtedy, gdy opłacę rachunki, bo to najważniejsze - inaczej odetną media. Potem idę do apteki po leki - przyznaje, że w portfelu zostaje mu około 500 zł. - I co mam z tym zrobić? Oszczędzam, bo nie mam rodziny, która mogłaby się mną zaopiekować, jakoś mi ulżyć - dodaje.

Główny Urząd Statystyczny wyliczył, że ceny w kraju rosną najszybciej od dekady - od listopada 2011 roku. Już w kwietniu średni poziom cen był o 4,3 proc. wyższy niż w kwietniu ubiegłego roku. Według opublikowanych we wtorek wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w maju inflacja wyniosła już 4,8 proc. w skali roku. 
RED