Emeryci najczęściej zaglądają do społecznych lodówek. Najpierw leki i opłaty, potem... jedzenie

Społeczna lodówka w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Głogowie wypełniła się po brzegi - tak było dziś (27.12.) rano, kiedy pękała w szwach. - Pracownicy naszego ośrodka przynieśli wszystko, co zostało po świętach, aby żywność się nie zmarnowała. Podobnie postąpiło wiele innych osób w mieście - mówi nam Anna Mazurkiewicz, konsultant-animator w MOPS. Były pierogi, gołąbki, bigos..., ale wystarczyła chwila, aby wszystko zniknęło.

Okazuje się, że nie tylko bezdomni czy ubogie rodziny korzystają z tej formy pomocy, a przede wszystkim starsi. - Emerytów jest najwięcej - nie ukrywa Mazurkiewicz. - Mamy starszego pana około 69-letniego, stałego bywalca. Pytaliśmy o jego potrzeby. Powiedział, że otrzymuje emeryturę na poziomie 1 tys. 200 zł miesięcznie. Po opłaceniu czynszu i rachunków niewiele zostaje na leki, brakuje na jedzenie - dodaje.

W MOPS uważają, że o rencistach i emerytach często się zapomina. - Wydaje nam się, że mieszkamy w bogatym regionie, gdzie emerytury są wysokie, bo mamy KGHM. To złudne wrażenie, bo większość ludzi całe życie pracuje za najniższą krajową pensję w sklepach czy administracji, ledwo wiążąc koniec z końcem także na emeryturze - zauważa Karina Taudul, dyrektor MOPS-u. Jej zdaniem świadczenia są wciąż zbyt niskie. - A trzynasta emerytura nie rozwiąże problemów, choć jest potrzebna. Częściowo załata budżetową dziurę, ale później cały rok emeryci znów muszą jakoś przeżyć. Nic dziwnego, że korzystają ze społecznych lodówek - kończy.

Lodówka w MOPS czynna jest w godzinach pracy urzędu. Całodobowo przy kościele św. Klemensa. Pisaliśmy o tym: TUTAJ.
RED