-Nie podniosłaby ręki za podwyżkami - mówi Ewa Drozd, była posłanka Platformy Obywatelskiej, która przypomina, że już wcześniej ten temat wielokrotnie pojawiał się w Sejmie. - Wiele razy o tym dyskutowaliśmy. Nie ma co ukrywać - zawsze budził emocje - dodaje.
Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu posłowie zagłosowali za podwyżkami, które wyniosą około 40 proc. - w czasach epidemii i kryzysu. Pisaliśmy o tym: TUTAJ. W tym gronie byli także posłowie PO.
- Według mnie osoby decydujące o losach naszego kraju powinny dobrze zarabiać. Podwyżka pensji nie powinna być priorytetem a zmiana systemu wyborczego. Warto zastanowić się czy w Sejmie potrzeba jest tylu posłów? Co z Senatem? Uważam, że powinniśmy przemyśleć to czy nie warto ograniczyć liczby posłów. Dlaczego? Aby nie byli wybierani z przypadku. W ławach sejmowych powinny zasiadać osoby z pewnym doświadczeniem, które osiągnęły coś w życiu zawodowym i do Sejmu idą po to, aby rozwijać kraj gospodarczo - zauważa.
Krytykuje też pomysł wprowadzenia wynagrodzenia dla pierwszej damy. - Pamiętajmy, że prezydent w Polsce pełni funkcję reprezentacyjną. Jeżeli podnosimy pensje, to powinniśmy czegoś wymagać. Być może trzeba dodać mu obowiązków. Pensja dla pierwszej damy? Absurd. Rozumiem, że musiała zrezygnować z pracy zawodowej. Dlatego Państwo mogłoby opłacać wszystkie składki, ale nie pensje - sugeruje Drozd.
Odnosi się również do słów radnego miejskiego Norberta Penzy, który wczoraj (17.08.) na FB napisał, że pensja prezydenta Polski zbliżona jest do wynagrodzenia "ciecia" w Niemczech mając na uwadze m.in. takie zawody jak kierowca. Pisaliśmy o tym: TUTAJ. - Takie porównania nie powinny mieć w ogóle miejsca - dodaje.
Radny Penza po naszym artykule napisał na FB:
No to włożyłem "kij w mrowisko". A chciałem tylko podzielić się moją osobistą opinią, jako zwykły człowiek, nie jako radny czy ktokolwiek inny. Szanując każdy zawód przytoczyłem dane dotyczące "gospodarza domu" (cieć - Alternatywy 4 ), bo jest to jak myślę szczególnie wymowne. A tak ogólnie nawiązując do Martina Lutera Kinga chciałem powiedzieć: "Marzy mi się, by po 30 latach od "upadku komunizmu" żyć w kraju, którego głowa godnie zarabia, podobnie jak wszyscy jego obywatele, a ci, którzy zarabiać nie są w stanie, otrzymują godną pomoc i nie są nazywani "nierobami"...PS. Ponieważ dane Pana Redaktora o zarobkach w Niemczech zdają się być nieco inne od moich - zamieszczam link do strony, z której zaczerpnąłem informacje: TUTAJ.
Ale nawet z tych danych nie wynika, aby ktoś nich zarabiał więcej niż prezydent Polski.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz