Było chwilę przed godz. 18, kiedy na drodze wojewódzkiej 329 w ogniu stanął ford. To działo się na wysokości zajezdni Witkowskiego. - Jechałem z Głogowa w kierunku Jerzmanowej i nagle poczułem, że w aucie robi się gorąco - relacjonuje nam właściciel auta.
Od razu zjechał na pobocze. Wtedy spod maski zaczęły wydostawać się płomienie. Chwycił za gaśnicę, ale to nic nie dało. Na pomoc wezwał strażaków. Jako pierwsi na miejscu pojawili się ochotnicy OSP Smardzów. Później dojechał jeszcze zastęp PSP z Głogowa.
- To była chwila i samochód cały spłonął - dodaje mężczyzna. Prawdopodobnie przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Płomienie widoczne były w promieniu kilkuset metrów.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz