Zamknij

Frankowicze wygrali los w lotto

09:15, 26.09.2020 Mateusz Komperda Aktualizacja: 08:50, 28.09.2020
Skomentuj

Oferty były kuszące. Kiedy w 2006 roku banki proponowały tanie kredyty w obcej walucie - najczęściej w szwajcarskich frankach - klienci nie spodziewali się, że za kilka lat czekają ich poważne problemy. A rata, choć początkowo niska, nagle wzrośnie o 200 lub nawet 300 procent. Tak się właśnie stało. - Nie bijcie głową o mur, bo jest dla Was furtka - pomocowa! Przejdźcie przez nią i odzyskajcie swoje pieniądze.

Podobnie jak teraz, także wtedy - czyli kilka lat temu - nie wszyscy mogli pozwolić sobie na spełnienie swoich marzeń. Dlaczego? Podstawowy kłopot to zdolność kredytowa. Wielu z nas banki odsyłały z kwitkiem oraz informacją, żeby spróbować później, za kilka tygodni lub miesięcy. Ale nagle pojawiła się super oferta, jaką miały być kredyty w obcej walucie. Polski złoty był stabilny i silny. Nic nie wskazywało na to, aby to miało się zmienić. Zwłaszcza, że ciągle w mediach mówiło się o wzroście gospodarczym, rozwoju, spadającej liczbie osób bezrobotnych.

Warunki tych kredytów hipotecznych były bardzo atrakcyjne. Niskie oprocentowanie, marże i pozostałe koszty bankowe. Frank szwajcarski mocno odstawał od złotego i można było go kupić za średnio około 2 zł. - Nie ma pan zdolności w złotówkach, ale we frankach kredyt uda się zaciągnąć - właśnie te słowa, często padające w sektorze bankowym, przypomina dziś mecenas z Kancelarii Prawnej Emisaro. Wielu się skusiło na promocyjny kredyt nie zdając sobie sprawy z tego, że finansowe eldorado prędzej czy później może się skończyć. A czarne chmury nadeszły szybko. Nagle kryzys w Europie spowodował, że szwajcarska waluta zaczęła się umacniać względem złotego.

Raty rosły. Nie tylko odsetki, które zmieniają się bez znaczenia w jakiej walucie mamy kredyt, ale co gorsza trzeba było płacić więcej kapitału. - Więcej niż braliśmy, co wydawało się oczywiście od początku nielogiczne - zwraca uwagę prawnik. To był początek topnięcia i tragedii wielu osób.

Załóżmy, że ktoś w 2006 roku zaciągnął kredyt hipoteczny na kwotę 100 tys. zł. Cena za franka szwajcarskiej rosła, rosła i rosła. Obecnie osiągnęła ponad 4,5 zł. Oznacza to, że klient musi oddać kapitał trzy razy większy niż pożyczył. Mimo tego, że nigdy wcześniej takiej gotówki na swoim koncie nie widział. Mało - do tego doliczmy inne koszty. Biorąc pod uwagę, że kredyty hipoteczne zaciągamy na wiele lat, te nie są wcale niskie. Okazuje się, że z 100 tys. zł robi się pół miliona!

- To nie brzmi jak dobry żart, bo naprawdę tak się dzieje. Przez wiele lat frankowicze byli pozostawieni sami sobie. Powiem szczerze - nigdzie nie mogli znaleźć pomocy. Ale to się zmieniło. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał decyzję ws. polskiej sprawy frankowej. Jest korzystny dla frankowiczów - polskie sądy mogą unieważniać umowy kredytowe, ale powinny kierować się interesem klienta. Można unieważnić całą umowę, jeśli zawarto w niej nieuczciwe klauzule. W umowach kredytowych nie było zapisane, że ludzie będą musieli oddawać tyle pieniędzy. Nie każdy jest ekonomistą i nie jest w stanie przewidzieć tego, co wydarzy się w światowej gospodarce za kilka lat. To po prostu nieuczciwe. Wielu z frankwowiczów już wygrało swoje sprawy. Odzyskali swoje pieniądze. Wy też możecie - podkreśla prawnik.

Można odzyskać zwrot poniesionych dodatkowo kosztów czy niesłusznie zapłaconego kapitału. Pieniądze są ogromne! Co więcej - nawet, gdy już spłaciliśmy kredyt we frankach - nadal możemy walczyć o swoje racje przed sądem. Nawet do sześciu lat wstecz.

Jeżeli chcesz pozbyć się kredytu lub odzyskać swoje nadpłacone pieniądze zgłoś się do Kancelarii Prawnej Emisaro na ulicy Jedności Robotniczej 2 w Głogowie. Tel 533 333 284, mejl: [email protected]
RED
Artykuł informacyjny

(Mateusz Komperda)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%