Zamknij

Gangster już przesłuchany po tym jak usiłował zabić pracownika ochrony

11:29, 07.06.2019 Łukasz Kaźmierczak Aktualizacja: 22:14, 07.06.2019
Skomentuj

W głogowskiej prokuraturze przesłuchano mężczyznę, który prawdopodobnie groził śmiercią stróżowi. Poszkodowany ochroniarz pracował na terenie przedsiębiorstwa przy kominie na Widziszowie.

W środę wieczorem (5.06.) policjanci negocjowali z bandytą, który groził, że zastrzeli pracownika ochrony.

Z tego, co udało się nam ustalić, stróżem był syn Waldemara Rz., który pod koniec marca 2018 roku został zatrzymany przez policję pod zarzutem handlu marihuaną. Mówił wtedy, że boi się o swoje zdrowie i życie, i dlatego nie chciał zdradzić dostawców narkotyków.

Czyżby środowa akacja miała związek z tym procederem? Jest duże prawdopodobieństwo, że ojciec i syn nie rozliczyli się z "rodzinnego biznesu" z dostawcami, a ci wysłali bandziora, który groził bronią i usiłował zabić syna Waldemara Rz.  Nie wykluczone również, że syn Waldemara Rz. mógł się trudnić również innym "biznesem" i zadarł z ludźmi, z którymi zadrzeć nie powinien.

Na ten moment prokuratura dla dobra śledztwa nie ujawnia żadnych informacji.

Przed rokiem Waldemar Rz. oraz jego żona usłyszeli zarzuty posiadania narkotyków oraz odpłatnego udzielania ich innym osobom. Udzielania czyli sprzedawania. Groziła im kara pozbawienia wolności do 10 lat. Wpadli, bo generalnie nie kryli się z tym, co robili. Waldemar Rz. zarzekał się, że małolatom nie sprzedawał, wręcz dbał, żeby były to osoby pełnoletnie. Sprawdzał dowód osobisty? - No, nie - mówił wówczas. A na pytanie, czy nie ma wyrzutów sumienia, że dzieciakom sprzedawał narkotyki tłumaczył, że przecież to nic szkodliwego.

Wpadli w Wielki Piątek (30.03.2018). Część z 456 porcji marihuany policjanci znaleźli w mieszkaniu, a część właśnie w miejscu pracy mężczyzny na Widziszowie, w budce stróża. Kiedy akurat nie było towaru w domu, żona tam odsyłała klientów. Wystarczyło zapukać w okienko, zapłacić i narkotyk był od ręki. Prokurator zastosował wobec nich policyjny dozór oraz poręczenie majątkowe - 3 tys. zł. Zarzekali się, że procederem handlu narkotykami zajmowali się sami i nie pomagały im ich dorosłe dzieci, a robili to z biedy. Potrzebowali pieniędzy, a na tym mogli zarobić. RED

(Łukasz Kaźmierczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%