Kiedy stanęła pod budką z lodami, w słońcu było na pewno ponad 40 stopni Celsjusza. Pewnie niejedna osoba by się nad nią zmiłował, gdyby nie to, że w tej części miasta jest bardzo znana, więc panią Marię mijano z daleka. Ludzie nie reagowali na jej prośby o dołożenie 1,80 zł do loda.
O dziwo nie wyglądała na pijaną, co zdarza się najczęściej. Nachalnie zagadywała przechodniów. Kobieta z budki z lodami miała już dość, bo odstraszało to klientów. A pani Maria jest dobrze znana również policji, która w jej sprawie interweniuje ciągle.
Nam powiedziała jednak, że nie pije już od jakiegoś czasu. Była na leczeniu, ale nadal ma problemy z córką, która zabiera jej wszystkie pieniądze. Pani Maria ma swoją emeryturę. Sprawą kobiety zajmuje się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, a ostatnio nawet sąd, bo MOPS próbował skierować kobietę na leczenie. Według naszych informacji, nie została przyjęta, bo się nie kwalifikowała.
A co z interwencją? Radiowóz podjechał, policjanci upomnięli panią Marię i odjechali. Ona wróciła znowu w to samo miejsce, żeby żebrać. Może już nieco mniej "agresywnie", ale jednak. W końcu jedna z osób dołożyła jej do loda. Ale pani Maria nie odpuszczała i kontynuowała. Na szczęście po godz. 15. zaszło trochę słońce i z nieba spadło kilka kropel deszczu, więc groziło jej mniejsze niebezpieczeństwo przegrzania. Do domu nie chciała wrócić. RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz