Do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko Robertowi D., który na 12 marca tego roku ze szczególnym okrucieństwem zabił psa. Martwe zwierzę w zaroślach na Górkowie dostrzegała kobieta i od razu powiadomiła policję. Widok zakatowanego psa był przerażający. Jak bardzo zwierzę musiało cierpieć świadczyło osiem dziur w czaszce zwierzęcia.
Głogowscy policjanci potrzebowali kilkanaście godzin, by zatrzymać i postawić zarzut Robertowi D. mieszkańcowi os. Piastów Śl. 50-letni mężczyzna pracował jako elektromonter w głogowskiej hucie.
Krzysztof Berkowicz, właściciel firmy, która na zlecenie ratusza zbiera padłe zwierzęta w naszym mieście, przyznał, że wiele już w życiu widział, ale czegoś takiego jeszcze nie. - To była makabra, drzewo zbryzgane krwią na metr. Normalny człowiek tak nie postępuje. Ludzie różnie traktują zwierzęta, ale to jest barbarzyństwo - mówił.
Policja w dochodzeniu ustaliła, że pies z reklamówką na głowie był najpierw przywiązany do drzewa. To prawdopodobnie wtedy oprawca ugodził zwierzę młotkiem ciesielskim, po czym porzucił psa w krzakach.
Robert D. przyznał się do zabicia psa. Twierdził, że chciał się go pozbyć, gdyż niszczył mu wyposażenie domu. Jako że działał ze szczególnym okrucieństwem grozi mu teraz kara 5 lat pozbawienia wolności. Na rozprawę poczeka w areszcie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz