Na Armii Krajowej powstały progi zwalniające - tuż przed przejściem dla pieszych koło Spółdzielni Mieszkaniowej Nadodrze. Problem w tym, że spowalniacze zamontowano po jednym z każdej strony jezdni. Kierowcy szybko znaleźli sposób, jak sobie z nimi poradzić.
- Omijają je slalomem, wjeżdżając na przeciwny pas ruchu - pokazuje nam Henryk Gołko (67 l.), który interweniuje w tej sprawie. Ostatnio był świadkiem, jak niemal nie doszło w tym miejscu do wypadku. - Zahaczyli się lusterkami, jeden krzyczał przez drugiego. Padły wulgaryzmy - dodaje.
Sprawdziliśmy - faktycznie kierowcy w tym miejscu łamią nagminnie przepisy ruchu drogowego. Nie dostosowując prędkości do znaków - można tam jechać 20 km/h. Progi omijają, a potem wjeżdżają z dużą prędkością na pasy. Piesi wymachują rękoma.
Przed kilkoma tygodniami powstały w okolicy przystanki autobusowe. Często kursują tam autobusy, bo w godzinach szczytu co kwadrans, wieczorami i w weekendyi co pół godziny. Natężenie ruchu jest większe, więc progi miały poprawić w tym miejscu bezpieczeństwo.
- Ruch autobusów dopuszczony jest tylko przy tzw. progach wyspowych, a takie są zamontowane właśnie na tej ulicy. Progi zwalniające przez całą oś jezdni wykluczają przejazd autobusów - informuje Kamil Grzybowski z Komunikacji Miejskiej. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby takie same progi dołożyć po drugiej stronie jezdni. Tylko czy to coś zmieni?
Marta Dytwińska-Gawrońska, rzecznik prasowa prezydenta miasta, mówi, że spowalniacze obok siebie znajdują się chociażby na ul. Kołłątaja, ale i tak kierowcy je omijają. - Kierowcy, aby ominąć progi, przejeżdżają środkiem jezdni, a nawet parkingiem. Oczywiście będziemy monitorować sytuację - informuje. Jak na razie trzeba więc uzbroić się w cierpliwość.
MK
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz