Dolnośląski sejmik liczy 36 radnych, z czego 14 należy do klubu Prawa i Sprawiedliwości, 10 do klubu Koalicji Obywatelskiej, pięciu do klubu Nowoczesna Plus. Siedmiu pozostałych to radni Bezpartyjnych Samorządowców. Ci ostatni, którzy do tej pory tworzyli w województwie wspólnie władzę z PiS-em, rozpadli się. Czterech radnych Bezpartyjnych Samorządowców przeszło na stronę opozycji. I zamierzało obalić PiS. Chcieli odwołać z funkcji przewodniczącego rady Andrzeja Jarocha (PiS).
- Mieliśmy swojego kandydata, którym został Aleksander Marek Skorupa. Pod jego kandydaturą podpisali się wszyscy radni opozycji - w sumie 19 osób. Mieliśmy większość - mówi głogowianka Anna Brok, radna z ramienia Platformy Obywatelskiej. Opozycja liczyła na sukces. Głosowanie było tajne. Wydawało się, że przewodniczący z PiS-u zostanie odwołany. Ale tak się nie stało.
Okazało się, za odwołaniem przewodniczącego zagłosowało tylko 17 z 19 radnych opozycji. Rozpętała się polityczna awantura. Kto się sprzeciwił? Kto złamał dyscyplinę? - Głosowałam zgodnie z dyscypliną, czyli za odwołaniem przewodniczącego Jarocha - zarzeka się radna Brok. Cień pada na radnych z Nowoczesnej, która temu jednak stanowczo zaprzecza. - Te brutalne pomówienia i oszczerstwa części dolnośląskich działaczy PO, skupionych wokół Grzegorza Schetyny, w stosunku do Nowoczesnej to najwyraźniej wynik frustracji Platformy i wewnętrznej walki o władzę - komentuje Jacek Zahorski, szef struktur Nowoczesnej w powiecie głogowskim.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz