Od wczoraj (10.10.) mamy kolejną noblistkę z literatury - Olgę Tokarczuk. Zaczął się szturm na księgarnie, by nadrobić zaległości. Kupić i przeczytać jej książki. Jak się okazuje nie jest to takie proste, bo na półkach ich nie ma. W kuluarach dowiedzieliśmy się, że... wcześniej po prostu się nie sprzedawały.
- Jak tylko dowiedziałam się, że została noblistką, to szybko zamówiłam jej tytuły - nie ukrywa Bożena Wójcik z księgarni Feniks. - A i to nie było łatwe, bo wiele hurtowni nie miało jej pozycji na składzie - dodaje.
Wyjaśnia, że książki Tokarczuk nie były dotąd popularne ze względy na trudną tematykę. - Zmusza czytelnika do refleksji nad stanem świata i miejscem człowieka we wszechświecie - ocenia z kolei Renata Drygas z księgarni Virtus. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak to u nas z tym czytelnictwem jest. Według raportu przygotowanego przez Bibliotekę Narodową wynika, że aż 63 proc. Polaków - czyli dwóch na trzech - nie przeczytało ani jednej książki w tym roku. Niemal w co trzecim domu nie też też żadnej książki...nawet kucharskiej.
AG
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz