Marcin Horbatowski jest kapitanem żeglugi wielkiej. A Kanałem Sueskim płynął wiele razy. Zasiada za sterami wielkich tankowców. Podróżuje po całym świecie. Był niemal wszędzie. - Tylko nie we wschodniej Afryce - nie ukrywa. Na statku zawsze ma ze sobą rower i aparat, bo jest też fanem fotografii. W wolnym czasie, przy rozładunku statku w porcie, wsiada na rower i jedzie przed siebie. Właśnie w taki sposób upamiętnia swoje wyprawy.
To brat Łukasza Horbatowskiego - wójta gminy Kotla. Mieszka w Grochowicach, gdzie bywa co dwa-trzy miesiące. - Moja przygoda z żeglugą rozpoczęła się dość przypadkowo - wspomina tamte czasy, gdy trafił do Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Spodobało mu się. Po morzach i oceanach pływa od ponad 20 lat - od 11 w randze kapitana. I nie wyobraża sobie teraz, by mógł w życiu robić coś innego.
- Oczywiście na początku była choroba morska, bo jakby inaczej. Większość ludzi ma tę chorobę. Zwłaszcza na małych statkach, gdzie mocno buja. Często chodziło się po statku z wiaderkiem! - śmieje się pan Marcin.
Ostatnio głośno zrobiło się o historii w Kanale Sueskim, gdzie kontenerowiec go zablokował na kilka dni. Pisano o tym na całym świecie. - Przyznam szczerze, że wiele razy tamtędy płynąłem. I to podobnych rozmiarów tankowcem. Trzeba uważać. Tam jest jak na autostradzie. Najmniejszy błąd może spowodować właśnie takie wypadki. Trzeba podejmować szybko decyzje - potwierdza. Bo to odpowiedzialna praca.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz