Radny Mariusz Kędziora z PiS-u wydał oficjalne oświadczenie po nadzwyczajnej sesji (19.02.), kiedy odwołano przewodniczącego Leszka Drankiewicza, a nie wybrano nowego szefa rady. A swoją wypowiedź zatytułował "Słów kilka o sesji, na której nie zostałem przewodniczącym rady miejskiej".
Po pierwszej nieudolność służb prawniczych ratusza dała o sobie znać, zresztą nie pierwszy raz. Prosząc o opinię, czy mogę być kandydatem na przewodniczącego rady, będąc obecnie wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Głogowie, Pani mecenas podała artykuły ustawy o samorządzie gminnym, dotyczące zupełnie czego innego, a mianowicie: kto może, a kto nie może zasiadać w komisjach: rewizyjnej oraz skarg wniosków i petycji. Uwaga! W przytoczonej ustawie oraz w statucie miasta Głogowa nie znalazłem ani jednego zdania, że moja kandydatura jest niezgodna z przepisami. Oczywiście uważam, że nie można być przewodniczącym oraz wiceprzewodniczącym rady miejskiej jednocześnie. To po prostu nielogiczne. Dlatego, po moim ewentualnym wyborze na funkcję przewodniczącego i podjęciu w tej sprawie stosownej uchwały, proces ten samoistnie narzuciłby radzie miejskiej podjęcie uchwały o "zdjęciu" mojej osoby z funkcji wiceprzewodniczącego, bądź przyjęciu mojej rezygnacji, ponieważ taką z pewnością bym złożył - pisze radny.
Ale to nie jedyna rzecz do której się odnosi. Podkreśla również, że nie zgłoszenie kandydata na przewodniczącego ze strony klubów koalicyjnych Rafaela Rokaszewicza nie było dla mnie zaskoczeniem.
- Większość obozu pana prezydenta pełni funkcję przewodniczących i wiceprzewodniczących komisji stałych, a tu statu miasta Głogowa (§ 8 ust. 4) mówi wprost: "Przewodniczący rady i wiceprzewodniczący nie mogą łączyć swej funkcji z przewodniczącymi wiceprzewodniczącym komisji, wymienionych w § 7 ust. 2." Mowa oczywiście o komisjach stałych rady miejskiej. Jak widać czarno na białym "ludzie Rafaela" - przez dwa tygodnie od ujawnienia afery z udziałem przewodniczącego rady nie zdołali wybrać kandydata na przewodniczącego rady, z czternastu swoich radnych. Tym samym prezydent podejrzewam głowi się strasznie, komu powierzyć tak ważną funkcję. Przecież nie osobie, która prowadząc sesję, nie przegłosowała formalnego wniosku naszego klubu, złożonego, no cóż, znowu zgodnie z przepisami - regulaminem rady § 10 ust. 1 - "Sesja odbywa się na jednym posiedzeniu. Na wniosek Przewodniczącego obrad lub co najmniej 1/4 liczby radnych obecnych na sesji, Rada może postanowić o przerwaniu sesji i kontynuowaniu w innym wyznaczonym terminie, traktowanym jako drugie posiedzenie tej samej sesji". Głowiąc się tak, Pan prezydent Rokaszewicz, opuścił w połowie sesyjne obrady, zostawiając swoich radnych "w szponach wrednej opozycji" - dodaje.
I dorzuca jeszcze: "Powyższe świadczy o braku jakiejkolwiek elastyczności ze strony radnych KWW Rafaela Rokaszewicza. Z klapkami na oczach brną ślepo w przedsesyjne ustalenia z mentorem swojego klubu. Jednakże, nie zgłoszenie kandydatury na przewodniczącego rady, świadczy o braku poczucia odpowiedzialności za sprawne działanie rady i zapomnieniu o obowiązku służby dla miasta i jego mieszkańców, zgodnie ze złożonym ślubowaniem".
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz