Mariusz z Ruszowic ma 44 lata, żonę i dwie córeczki - Natalię oraz Julię. W maju ubiegłego roku spełnili swoje marzenie. Wszyscy wspólnie wybrali się na urlop do Turcji. - Po kilku tygodniach od powrotu zacząłem się dziwnie czuć, byłem rozkojarzony, brakowało mi słów podczas rozmowy i rano po przebudzeniu bolała mnie głowa - opowiada.
Pojechali na SOR. Panu Mariuszowi wykonano badanie tomografem komputerowym i okazało się, że w okolicy płata czołowego ma guza wielkości 5,5 cm.
-Potem hospitalizacja i rezonans, który potwierdził diagnozę. Po tygodniu mojej żonie udało się skonsultować mój przypadek z dr Furtakiem w Bydgoszczy. Guz był operacyjny, ale znajdował się bardzo blisko ośrodka mowy. Powiedziano nam, że mogę przestać mówić i pisać. W lipcu dokonano resekcji guza, operacja była skomplikowana, przeprowadzono ją z wybudzeniem, dzięki temu mówię i piszę - dodaje.
Wynik badania histopatologicznego brzmi: glejak o większym stopniu złośliwości (anaplastic astrocytoma), WHO trzeciego stopnia.Od sierpnia do września odbywał skojarzone leczenie onkologiczne: radioterapia i chemioterapia Temodalem. Od 21 października roku jest poddawany leczeniu chemioterapią.
-Obecnie jestem po trzecim cyklu chemii, przede mną jeszcze trzy cykle. Kontrolne badanie MRI z kontrastem, które wykonano w grudnia wykazało, że występuje progres choroby nowotworowej. Podczas konsultacji dr Furtak potwierdził, że glejak wznawia się i odrasta, a choroba niestety postępuje. Trudne leczenie onkologiczne, któremu jestem poddawany od kilku miesięcy nie daje oczekiwanych efektów, jedynie znacznie mnie osłabia i przynosi coraz więcej skutków ubocznych - mówi pan Mariusz.
Niestety niestandardowe, nowoczesne metody stosowane w walce z glejakiem trzeciego stopnia są możliwe do przeprowadzenia w Niemczech lub w Czechach, nie są refundowane i znacznie przewyższają ich możliwości finansowe. Potrzeba aż 200 tys. zł. Można pomóc: TUTAJ.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz