Przed godz. 14 na al. Wolności w Głogowie przechodnie zauważyli martwego kota na ulicy. Leżał z rozbitą główką na bruku, kilkadziesiąt centymetrów od krawężnika. Ludzie się przejęli i wezwali na pomoc policyjny patrol.
- Nie wiemy, kto go potrącił. Nie pamiętamy marki auta, ani też numerów tablic rejestracyjnych. Jeżeli ten ktoś miałby sumienie, to by zrobił wszystko, aby kota zabrano z ulicy. Jest gorąco, zaraz zacznie tutaj śmierdzieć. Samochody na parking wjeżdżają i wyjeżdżają, więc rozjeżdżą to zwierzę. Czego się bał? Mandatu? - pytali świadkowie.
Niektórzy twierdzili, że może ktoś kotka wyrzucił z auta i tym sposobem go zabił. To było naprawdę małe kocię, trudno uwierzyć, że samo chodziło po ulicy.
Nie wiadomo, kto zrobił zwierzęciu krzywdę. Nikogo przecież nie zatrzymano na gorącym uczynku, a miejski monitoring nie obejmuje zasięgiem tego fragmentu ulicy.
- Padnięte zwierzęta zabieramy do utylizacji do firmy koło Poznania. W naszym mieście potrąceń kotów i psów jest naprawdę sporo - mówił Krzysztof Berkowicz z firmy Berkol.
Na al. Wolności, na tym odcinku jest bardzo mały ruch, ale w ostatnim czasie to już drugie zwierzę, które straciło tu życie. Kilka tygodni temu samochód śmiertelnie potrącił psa.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz