- Relikt PRL-u - mówią głogowianie o Milanie, która została uroczyście oddana do użytku 22 lipca 1976 roku, czyli w dzień Narodowego Święta Odrodzenia Polski. Potem, latami, gmach podpadał w ruinę. By znów przywrócono mu blask. I choć budynek z zewnątrz nie zachwyca, najważniejsze, że pracę mają tam setki mieszkańców.
Wśród nich A&R Textil, która produkuje m.in. okrycia do foteli montowanych na wyciągach narciarskich czy do fotelików samochodowych dla dzieci. - Wszystko trafia na rynek niemiecki - mówi nam Marta Sala (31 l.), pracownik biurowy, która dodaje, że ostatnio realizowali jedno z większych zamówień w historii swojej firmy. - Przygotowywaliśmy okrycia do foteli na wyciąg ze specjalnym logo na zbliżające się mistrzostwa w snowboardzie - zdradza.
W budynku Milany wynajmują pomieszczenia o łącznej pow. 1000 mkw. W największym jest kilka stanowisk z maszynami do szycia. Obecnie zatrudniają 21 krawcowych, ale tych ciągle mało. - Można powiedzieć, że nasza zawód jest na wymarciu. A my, krawcowe, to takie dinozaury! - żartuje Teresa Wójcik (55 l.), która wspomina, że szkołę dla szwaczek kończyła w Nowej Soli, gdzie pierwsze doświadczenie zdobywała w zakładzie o równie pięknej historii jak ta Milany - zakładzie nici Odra.
O piętro wyżej znajdziemy siedzibę sklepu internetowego z odzieżą używaną. Biznes od blisko dwóch lat prowadzi tu Anna Siemek (26 l.). Nie ukrywa, że przygoda z własną działalnością gospodarczą rozpoczęła spontanicznie. - Akurat byłam na wychowawczym i opiekowałam się dzieckiem. Zaczęłam sprzedawać te ciuszki, z których wyrosło dziecko. Okazało się, że popyt na takie rzeczy jest duży - opowiada.
Potem znalazła dostawców odzieży w Anglii, skąd ściąga ją hurtem. Przebiera, robi zdjęcia, publikuje i sprzedaje. Interes się kręci. Lepiej jesienią niż latem, ale da się przeżyć. Zwłaszcza, że koszty prowadzenia tego biznesu nie są zbyt duże.
- Szukaliśmy magazynu. Przejeżdżając obok Milany zobaczyliśmy baner z napisem "lokale do wynajęcia." Zadzwoniliśmy. Okazało się, że wolny jest akurat taki, jaki potrzebujemy - dodaje pani Anna. I cena był zachęcająca, bo może trudno w to uwierzyć, ale za metr kwadratowy wynosi ledwie 7 zł netto. Do tego oczywiście należy doliczyć jeszcze bieżące opłaty za wodę, prąd czy ogrzewanie. Ale i tak się opłaca. - Ceny najniższe w mieście! - cieszy się.
Niestety cena nie idzie w parze z inwestycjami w tym budynku, który jest w opłakanym stanie. Choć - jak mówią przedsiębiorcy - im salony do zarabiania pieniędzy nie są potrzebne.
Niemal pod drzwi Milany podjeżdża autobus komunikacji miejskiej. Co prawda przystanek woła o pomstę do nieba, bo - gdy pada deszcz - nie daje schronienia. Jest też ciemno. - Przydałoby się oświetlić ten plac przed budynkiem - nie ukrywają. Narzekają też na brak porządku. Sugerują, że mogliby nawet dopłacić do czynszu, aby zatrudnić firmę sprzątającą.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz