Zamknij

Mistrz waha się, czy dalej jeździć. Choć otrzymał świetną propozycję

09:08, 06.10.2019 Mateusz Komperda Aktualizacja: 09:08, 06.10.2019
Skomentuj
reo

Dwa mistrzostwa i co dalej? - Na razie odpoczynek i praca na działce -mówi Paweł Szturomski (41 l.) z Automobilklubu Głogów. Choć to mało dyplomatyczna odpowiedź, bo widać, że już coś w głowie mu siedzi. - Mam propozycję, ale... - ciągnie. Czyżby po crossie country i motocrossie sięgnął po jeszcze jeden tytuł? Coś jest na rzeczy.

Był to trudny sezon, choć plany udało się zrealizować. Pomimo kontuzji i wydarzeń, które odcisnęły na nim swoje piętno. Czyli dwa śmiertelne wypadki na torze. W jednym z nich zginął przyjaciel - Łukasz Lonka. I znów wszyscy przypomnieli sobie, że przecież to ekstremalny sport. - Wydawać by się mogło, że jest bezpiecznie, bo wypadków dawno nie było podczas zawodów. Jednak w swoim środowisku co jakiś czas docierały do nas informacje, które nie były tak nagłaśniane w mediach, że ktoś poniósł śmierć podczas treningów. Zazwyczaj to młodzi, mało doświadczeni zawodnicy, mniej znani... - opowiada Szturomski.

Śmierć Lonki przeżył mocno, był na pogrzebie, nie mógł pogodzić się z tym, że świetnego zawodnika Automobilklubu już nie ma. - Kupiłem nawet dodatkowy specjalny kołnierz. Każdy ruch na torze wykonuję z przemyśleniem. Nie ryzykuję - dodaje. Ma dwoje dzieci - 10-letnią Maję oraz 18-letniego Jakuba. Dlatego podczas ostatniego startu nieco odpuścił, był drugi, nie jechał za wszelką cenę na przód. Mimo to i tak udało mu się w klasyfikacji generalnej był najlepszy. Zdobył złoto w motocrossie oraz cross country. - W ostatnim sezonie byłem blisko celu, teraz udało się go zrealizować, co cieszy szczególnie. Czuję się spełniony i szczęśliwy - zaznacza nasz mistrz.

Nie zamierza jednak osiadać na laurach. Chciałby jeszcze ścigać się, bo czuje się w pełni sił. Ma dopiero 41 lat. W klasie masters jeżdżą dużo starsi od niego. Najstarszy Walter Stępiński, blisko siedemdziesiątki. Na przeszkodzie w dalszym kontynuowaniu kariery mogą jednak stanąć finanse. To drogi sport, a pomoc nie jest wystarczająca. Klub opiera się przede wszystkim na dotacji z miejskiego urzędu, lecz to 65 tys. zł rocznie. Wystarcza na wpisowe podczas zawodów i dojazdy. Brakuje na sprzęt i wiele innych. Nie udało się pozyskać dofinansowania z Fundacji KGHM-u, choć przed rokiem był to dla nich poważny zastrzyk gotówki w kwocie 50 tys. zł. - Do wszystkiego dokładamy z własnej kieszeni - nie ukrywa Szturomski.

Nowy motocykl, już po rabacie, u firmy z którą współpracują, kosztuje w granicach 35-40 tys. zł. Kolejnych kilka tysięcy trzeba dołożyć, by był odpowiednio przygotowany do startów. Dla nich to duże obciążenie. - Żona z domu jeszcze mnie nie wyrzuciła! - mówi pół żartem, pół serio. I mimo tak świetnych wyników Automobilklubu ciężko im znaleźć dodatkowe środki na funkcjonowanie. Dlatego kto wie, jak to się zakończy. Przedwczesny koniec sportowej kariery? Nie wyklucza. Byłoby szkoda, bo to wielka postać w sportach motorowych w Polsce.

Dowodem na to jest propozycja, jaką otrzymał - by swoich sił ponownie po latach przerwy spróbował w rajdach enduro. Miałby pojechać w ostatniej rundzie tego sezonu, potem otrzymać szansę na udział w reprezentacji na mistrzostwa Europy, które za rok. To wielka szansa, ale...pieniądze. - Myślę, że sportowo na mistrzostwach mógłbym rywalizować nawet o medal, ale to tyle wydatków, całkiem inny motocykl i droższe przygotowanie do sezonu - wylicza. Chyba, że stanie się cud, ktoś zauważy ich zaangażowanie i wyniki. Hojny sponsor musiałby spaść z nieba.
MK

(Mateusz Komperda)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%