Dwa zastępy strażaków, pogotowie ratunkowe, policja... do rowu przy ul. Herbacianej w Ruszowicach wpadło auto. - Ktoś przejeżdżał tędy około godz. 20 i zauważył w rowie samochód oraz leżącego obok samochodu młodego mężczyznę - relacjonują świadkowie, że kierowca wezwał na miejsce służby. Zgłoszenie brzmiało naprawdę dramatycznie. - Mężczyzna miał być przygnieciony przez auto - mówią nam strażacy.
Gdy dojechali tam to okazało się, że... mężczyzna nie potrzebuje żadnej pomocy. - Tak się składa, że do tego zdarzenia doszło rano około godz. 7 - opowiadają mieszkańcy tej ulicy. To właśnie dziś (28.04.) rano samochód wpadł do rowu. - Już wtedy byli tutaj strażacy. Mężczyzna wyszedł z auta o własnych siłach. Mówił, że jechał drogą szutrową - wąską - tylko 85 km na godzinę. Naprawdę wolno... - dodają, że od tamtej pory siedział przy samochodzie. Cały dzień. - Pilnuję auta i czekam na kolegę, który pomoże mi je lawetą zabrać do domu - mówił nam 25-latek ze Szlichtyngowej. Oczywiście rano, jak i teraz wieczorem został przebadany przez ratowników. Policjanci sprawdzili też jego trzeźwość... trzeźwy. Od ludzi, mieszkających tuż obok, pomocy nie chce. I co robi? Siedzi dalej w rowie i czeka na kolegę.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz