Młodzi dla Wolności z Głogowa zabrali głos - w sprawie systemu edukacji. I to teraz, kiedy mówi się o niej więcej niż zwykle, bo przecież wczoraj (14.10.) mieliśmy Dzień Edukacji Narodowej. - Gdy dorośli, to zrozumieli, że w dorosłym życiu nikt nie będzie pytał, co było na świadectwie z historii czy geografii w podstawówce. Że oceny to nie wszystko, trzeba też rozwijać swoje pasje a samodzielne myślenie i kreatywność są ważniejsze niż wtłaczana w szkołach umiejętność pisania egzaminów pod klucz. Szkoła nie nauczy wielu potrzebnych rzeczy, za to pozna tu masę zagadnień całkowicie nieprzydatnych w codziennym życiu. Publiczne szkolnictwo, dopóki nie zostanie wprowadzony bon oświatowy, będzie nadal takie samo, kolejne rządy z nabrzmiałą biurokracją będą wprowadzać tylko nieefektywne deformy - piszą na swoim FB.
Dodają, że ich zdaniem w oświacie źle się dzieje. - Kolejne reformy, ciągłe zmiany podstaw programowych, przerośnięta biurokracja, marnotrawione środki, niska jakość kształcenia i kiepskie pensje nauczycieli. Skostniała struktura, nieefektywne systemy kształcenia, zabijanie kreatywności i umiejętności samodzielnego myślenia wśród uczniów, promowanie przeciętności i wtłaczanie w utarte, narzucone schematy. Tak wyglądają realia większości polskich szkół, a kolejne próby reform to nic innego, jak tylko administracyjne przesunięcia w ramach tego samego systemu, zależne od pomysłów kolejnych rządów - zaznaczają.
Uwag mają znacznie więcej. - System edukacji w Polsce zapomniał o tym, że jest od tego, żeby czegoś uczyć. Próbuje się wbić wszystkich uczniów w jeden schemat i nauczyć ich myślenia pod klucz. Tak się dzisiaj zdaje egzamin ósmoklasisty albo maturę. Dobrze myślisz, ale nie użyjesz słów zawartych w kluczu? Twój problem, nie masz punktów. Uczymy się w bardzo przypadkowych grupach i już od samego początku znajdujemy się jako uczniowie w środowisku, które równa do średniej. Ani słabsi uczniowie nie dostają dostatecznie dużo czasu, żeby opanować podstawy, ani ci zdolni nie mogą swobodnie realizować więcej zadań, żeby rozwijać swoje zdolności. Nauczyciele gonią z podstawą programową, którą wymyślił urzędnik w Warszawie nie mając pojęcia o potrzebach dzieci. Najlepszy i najbardziej bezpośredni pogląd na sprawę zawsze mają rodzice i to oni powinni decydować czego i w jaki sposób uczy się ich dziecko. Dalej żyjemy jako społeczeństwo w przekonaniu, że samo wykształcenie to gwarant sukcesu, świetnej pracy i zarobków. Jednak liczą się umiejętności, doświadczenie, wiedza oczywiście też, ale bardziej umiejętność jej zastosowania w praktyce - kontynuują. Zachęcają też do tego, by zasilić ich szeregi. Wystarczy wypełnić ankietę: TUTAJ.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz