Zamknij

Natura wygrała, winnych śmierci ośmiu górników nie ma. Prokurator umorzył śledztwo

11:53, 28.03.2019 Wojtek Olszewski Aktualizacja: 13:30, 02.04.2019
Skomentuj

To było dwa lata temu. Osiem ofiar tragicznego tąpnięcia w kopalni Rudna. Prokuratura umorzyła śledztwo z powodu braku znamion czynu zabronionego, ale nie wszyscy się zgadzają z jej decyzją.

Wtorek (29 listopada 2016 r.), tuż po godz. 21. To był najbardziej tragiczny wypadek w Polskiej Miedzi. Jeden po drugim nastąpiły trzy wstrząsy. Najpierw piątka, potem ósemka, a w końcu szóstka w dziesięciostopniowej skali. W rejonie zagrożenia na oddziale G-23 przebywało wtedy 30 górników. 1100 metrów pod ziemią. Akcja ratunkowa trwała blisko dobę, brało w niej udział 29 zastępów ratowniczych. Było 20 rannych i niestety także ofiary śmiertelne.

Zginęło w tamtym wypadku osiem osób, w tym pięciu głogowian. Po wypadku Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła śledztwo w sprawie zaistnienia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Sprawdzała, czy doszło do niedopełnienia obowiązku przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy oraz za przewidywanie wstrząsów w kopalni Rudna, w wyniku czego doszło do zbiorowego wypadku przy pracy. Wszyscy górnicy zginęli na miejscu, przygniotły ich skały, które osypały się po tąpnięciu. Wstępną przyczynę zgonu górników określono jako uduszenie przez przygniecenie klatki piersiowej.

Górnicy nie mieli szans na ucieczkę, gdyż miejsce, gdzie doszło do tragedii, zostało całkowicie przysypane skałami - zginęli  w komorze maszyn ciężkich. Po dwóch latach prokuratura umorzyła śledztwo. - Czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego - określił zastępca prokuratora okręgowego w Legnicy Arkadiusz Kulik, a przy tym szczegółowo wyjaśnił, jakie były działania prokuratury i dlaczego jej zdaniem nikt nie popełnił nieprawidłowości, które przyczyniły się do powstania tragedii. - Opinie biegłych, których powołaliśmy, a także komisji powypadkowej, wskazują, że nastąpił samoistny ruch górotworu, który nie był do przewidzenia, a także nikt nie mógł zapobiec tragedii. Nie stwierdzono, aby ktokolwiek mógł się przyczynić do powstania wypadku - mówi.

Prokuratura odpowiadała na pytanie, czy osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy w kopalni oraz osoby z wydziału zajmującego się tąpaniami, dopełniły swoich obowiązków, czy też mogły je zaniedbać. Sprawdzała m.in., czy przeprowadzane na krótko przed tąpnięciami strzelania miały wpływ na późniejszą sytuację i czy zostały przeprowadzone prawidłowo. Wypowiadał się na ten temat m.in. biegły z zakresu górnictwa, geologii, oceny statycznych i dynamicznych oddziaływań na obiekty eksploatacji górniczej. - Po pierwsze stwierdził, że te tąpnięcia 29 listopada 2016 r. były w jego ocenie samoistne, a to jedno o niespotykanej dotąd w kopalniach KGHM skali - mówi prokurator Kulik, przypominając, że zniszczeniu uległo wtedy 6 km wyrobisk na powierzchni ok. 90 tysięcy mkw.

Biegły oceniał kwestię możliwości i prawidłowości przewidywania ruchów górotworu w wydziale tąpań w ZG Rudna. - Nie dopatrzył się takich nieprawidłowości - dodał prokurator, że podobne ustalenia zapadły w Okręgowym Urzędzie Górniczym we Wrocławiu, który także badał przyczyny wypadku. Według biegłego, na którego powołuje się prokuratura, wszystkie obecnie stosowane metody prognozowania wstrząsów górotworu nie są w pełni skuteczne, stąd niemożliwe było przewidzenie w jakim czasie i gdzie wystąpią wstrząsy. Podobnie jest z trzęsieniami ziemi. Na dziś po prostu nie ma takich metod. - Działania wydziału tąpań były prawidłowe i zgodne ze współczesną nauką - powiedział prokurator Kulik.

Ale to nie koniec. Są bowiem zalecenia, aby po tak tragicznym w skutkach wypadku KGHM Polska Miedź wprowadziła nowe zabezpieczenia. - Zarówno siła wstrząsu, jak i zasięg jego skutków były w niespotykanej dotąd skali i KGHM Polska Miedź nie miała jeszcze takiego doświadczenia. Wobec tego Okręgowy Urząd Górniczy we Wrocławiu zobowiązał KGHM do próby stworzenia nowych zasad projektowania i utrzymywania komór funkcyjnych. Do tej pory komory były projektowane w szczególny sposób i miały działać jak klatki bezpieczeństwa dla górników. Dotychczasowe działania były wystarczające, lecz niestety natura wygrała. Prokuratura się  przychyla do zaleceń OUG, aby wprowadzić działania, które uczynią takie komory bardziej odporne na wstrząsy - poinformował prokurator Arkadiusz Kulik. Postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne. Jak się dowiedzieliśmy, rodzina jednego z nieżyjących górników wniosła odwołanie od jej decyzji.

(Wojtek Olszewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%