Wszystko zaczęło się tuż po studiach, kiedy Łukasz Błaszczyński ukończył studia chemiczne we Wrocławiu. - Poznałem tam żonę, która z kolei została inżynierem budownictwa - opowiada. Nagle, bo w wieku 28 lat, postanowili coś w swoim życiu zmienić. Zaryzykowali i wyjechali zagranicę - aż do dalekich Chin, gdzie zamieszkali w niewielkiej miejscowości pod Pekinem. Stąd ten pomysł? Jak mówi pan Łukasz, z chęci poznania świata.
- Nie umieliśmy języka, więc rzuciliśmy się na głęboką wodę - dodaje. Szybko znaleźli jednak pracę. Żona pana Łukasza w polskiej ambasadzie, on w fabryce. Przez dwa lata przeżyli niesamowite chwile. Z jednej strony olbrzymi tłum w jednej z najliczniejszych aglomeracji świata. A z drugiej poznali też Chiny z całkowicie innej perspektywy. - Jeżeli zaskarbisz sobie sympatię u nich, to więzi emocjonalne są tak silne, że wiesz, iż zawsze możesz na nich liczyć. Chińczycy, podobnie jak Polacy, opierają się na wartościach i rodzinie. Na pewno to nas łączyło - opowiada.
Jednak po czasie postanowili spróbować czegoś innego. Wsiedli w samolot i wylecieli do... Australii. Tam inny klimat, inni ludzie. - Miasta już nie tak tłoczne, więcej kontaktu z naturą, co nas bardzo ucieszyło. Na początku myśleliśmy, że to nasze miejsce na ziemi - przyznaje pan Łukasz.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz