Bazyli Chomiak, prezes Rejonowego Koła Pszczelarzy w Głogowie, apeluje o to, by ratować pszczoły. Zwłaszcza te dzikie, które spotykamy coraz rzadziej. Przypomina, że największym ich wrogiem są opryski. Nie tylko te stosowane przez rolników na polach, ale też w mieście. A w szczególności teraz, gdy ruszyły przecież opryski na komary. - Są bardzo skuteczne, pszczoły padają - nie ukrywa.
A to bardzo pożyteczne owady, nikomu nie robią krzywdy. - Nie tylko dlatego, że dają nam miód, ale zapylają również roślinność, są monitoringiem jakości środowiska - wymienia jednym tchem zalety pszczół. Pszczelarzy przybywa. Ubywa za to dzikich pszczół. - Można powiedzieć, że wymierają na naszych oczach. Nie dość, że zabijamy je opryskami, to jeszcze stale niszczymy ich środowisko bytowania. Interweniowaliśmy w ratuszu o to, aby koszenie traw odbywało się później - faktycznie w tym roku dano trochę czasu na to, aby chociażby zakwitł mniszek. W poprzednich latach zdarzało się, że kosiliśmy równo z ziemią roślinność z pąkami. Pszczoły potrzebują pożywienia. Nie równajmy z ziemią całych terenów zielonych - dodaje Chromiak.
W miejskich ulach, znajdujących się przy rondzie Konstytucji 3 Maja, obecnie przebywa około 150 tys. pszczół. Pięć z siedmiu uli jest zamieszkałych. - W jednym znajduje się w granicach 20-30 tys. pszczół - wylicza. Mając nadzieję, że wszyscy wspólnie zadbamy o to, by zarówno człowiekowi, jak i owadom, dobrze żyło się w mieście.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz