- Tego się nie spodziewałem - przyznaje Paweł Płóciennik z Grębocic, który rok temu zachorował na raka prostaty, ma przerzuty na kości i węzły chłonne. Ale nie mówi tu o chorobie, tylko bezinteresownej inicjatywie swoich sąsiadek z Grębocic, pań z koła gospodyń, aby mu pomóc.
Rok temu u emerytowanego górnika zdiagnozowano chorobę, na którą zapada coraz więcej mężczyzn, i to coraz młodszych. - Systematycznie uczęszczałem na badania, lecz nikt mi nie zaproponował wykonania badania PSA - mówi, że gdy w końcu zrobiono mu je, od razu usłyszał druzgoczącą diagnozę, że ma zaawansowaną chorobę.
- W Polsce pacjent nie ma lekko - wspomina, że początkowo nie wiedział, gdzie szukać pomocy, gdzie się ratować. Na szczęście w końcu trafił na profesora z Wrocławia, co prawda na prywatną wizytę, ale ten już go pokierował na leczenie. Najpierw do Legnicy, a potem okazało się, że terapię najnowocześniejszą obecnie w Polsce stosują także w Lubinie, w MCZ.
- To jest najnowsza dostępna w Polsce terapia refundowana u nas przez NFZ dopiero od września zeszłego roku. Miałem szczęście, że mnie do niej zakwalifikowano. Lecz nie jest to najnowocześniejsza metoda stosowana obecnie w Europie czy na świecie. Już u naszych sąsiadów, nawet w Czechach czy Rumunii, są większe i lepsze możliwości leczenia tej choroby. U nas całkowicie niedostępne, no chyba, że ktoś chciałby za nie płacić, lecz kosztują miliony - przyznaje Paweł Płóciennik, że to jest ogromna niesprawiedliwość i problem.
Właśnie jest w trakcie kolejnej chemioterapii, jednak to nie wszystko, czego potrzebuje. Jego organizm podczas tej choroby bardzo ucierpiał. - Jeździmy także do Warszawy, do Instytutu ImmunoMedica, gdzie leczenie jest niestety odpłatne. Na początku jeździłem tam co tydzień, lecz koszt leczenia jest znaczny. Obecnie jestem tam raz w miesiącu, a ta terapia jest mi bardzo potrzebna - mówi. Właśnie w ten weekend był w Warszawie, akurat na swoje urodziny. Przeszedł specjalistyczna terapię. Leczy się także ziołami w Centrum Ziołolecznictwa Wilcaccora, które wyszukała jego żona Anna Płóciennik. Zioła niestety także są drogie.
- Poza we własnym zakresie trzeba kupować zastrzyki hormonalne oraz tzw. wlewki na zaatakowane chorobą kości - dodaje, że jej mąż jest w takim stanie, że musi być na diecie, spożywane przez niego produkty muszą być naturalne i nieprzetworzone. Poza tym Paweł Płuciennik przez chorobę ma bardzo słabe kości i musi się poruszać w specjalnym gorsecie, który zabezpiecza kręgosłup , ponieważ stwierdzono u niego pęknięcia kręgów i żeber.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz