Zamknij

Pierza drzeć już nie trzeba, ale czyścić zawsze

12:36, 11.04.2020 Łukasz Kaźmierczak Aktualizacja: 12:37, 11.04.2020
Skomentuj

Pod głowę najlepsze z kaczki, do przykrycia z gęsi. Nie brakuje ludzi, którzy śpią otuleni pierzem nawet kilkudziesięcioletnim! A dzięki panu Zdzisławowi ich poduszki, pierzyny i kołdry są wciąż jak nowe!

Maleńki zakład przy ul. Elektrycznej, a w nim 83-letni Zdzisław Pokusiński. - Proszę wejść, opowiem pani o tym co robię - mężczyzna wita ciepło i uruchamia maszynę, aby pokazać, jak się czyści pierze. W dobie syntetycznych kołder po 30 zł ktoś jeszcze śpi w piórkach? Tak, bo naturalne pierze to wcale nie przeżytek, a dla wielu rodzinne skarby odziedziczone po babciach, a nawet i prababciach. Stare, ale nadal ogrzewające. Bo dobre pierze może służyć nawet sto lat. 

- Jest niezawodne, widziała pani kiedyś kaczkę albo gęś, żeby się trzęsła z zimna - pan Zdzisław nie czeka na odpowiedź, włącza ponad półwieczną maszynerię, zakłada maskę i nie wiadomo po raz który robi to, na czym najlepiej się zna. Naturalnie, broń Boże chemicznie.

Głogowianin spędził w tym miejscu ponad 40 lata, a pracuje już... blisko 70! - Trzeba pracować, trudno jest wyżyć z niewielkiej emerytury - panu Zdzisławowi rok temu zmarła żona. Byli razem pięćdziesiąt lat. - Jest bardzo ciężko, bardzo - mężczyzna nie ukrywa, że strata żony bardzo go przybiła. Na tyle, ile jeszcze może, zajmuje się więc czyszczeniem pierza i wciąż cieszy go to zajęcie. A że przyszła moda na sztuczne, to i tej roboty jest dużo mniej, bywa że po trzy, cztery dni nikt nie przyjdzie, to i czyścić nie ma czego. Swoich klientów pan Zdzisław zna doskonale, to głównie jego rówieśnicy, ludzie z okolicy, nauczeni spać pod pierzyną czy puchową kołdrą. 

Są tacy, co to pod czymś innym się nie wyśpią - pierze przekazywane z pokolenia na pokolenie wciąż wielu osobom jeszcze służy i pewnie służyć będzie do śmierci. - Mam takich klientów, którzy wyjechali z Głogowa, a jednak do mnie wracają, bo jak mówią tylko ja potrafię im najlepiej wyczyścić i to mnie bardzo cieszy. To znaczy, że jeszcze jestem komuś potrzebny - pan Zdzisław też śpi pod tym, co dostał od swojej mamy. Z dawnej pierzyny z czasem przerobił wsad na kołdrę i tłumaczy - na poduszki najlepsze jest pierze kacze, a do przykrycia z gęsi. 

Za wyczyszczenie kilograma pierza trzeba zapłacić 12 zł. I choć technologia wydaje się prosta, to jednak dla takiego specjalisty jak pan Zdzisław każde piórko jest ważne. Podobnie jak to, że nazywana przez nasze mamy i babcie tkanina, zazwyczaj czerwona lub różowa - wsyp - to fachowo inlet. Według życzenia, pan Zdzisław takie sam szyje i po renowacji oddaje kołdrę czy poduszkę jak nowe. - Tu wsypuje się pierze, ono wpada do komory i tam wentylacyjno-mechanicznie zostaje oczyszczone. Jest tylko powietrze i sito, na którym zatrzymuje się stare, przetarte pierze - mężczyzna pokazuje to, co już tylko można wyrzucić. Świeże, białe piórka lądują w czystej wsypie i kiedy trzeba wsad uzupełnia się nowym pierzem. 

- Tu wszystko samo idealnie się rozkłada, wystarczy strzepnąć i już - pan Zdzisław, co zrozumiałe, jest przeciwnikiem syntetyków, bo jak mówi - na sztucznym człowiek się dobrze nie wyśpi. W środku marketowej poduszki robią się szybko "warkocze", czyli zbite wałki i nie ma co się później dziwić, że boli głowa albo kręgosłup. - Alergie na pierze? Może i tak, ale ludzie dziś na wszystko są uczuleni - Zdzisław Pokusiński nie wie, jak długo jeszcze poprowadzi ten pierzynowo-kołdrowo-poduszkowy interes. - Dokąd będę mógł, to będę czyścił. A później wrzuci się w internet i sprzeda - macha ręką, bo się będzie martwił na zapas.
DAB

(Łukasz Kaźmierczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%