To działo się w nocy z niedzieli na poniedziałek (19/20.12.). Jak opowiada Jagoda Kosmala po Jerzmanowej biegał bezpański pies. Ludzie interweniowali. Prosili o pomoc. - Dzwonili na policję i do gminy - relacjonuje, że przez dłuższy czas nikt nie interesował się psem. - Pani z urzędu gminy powiedziała, że ona jest po pracy i nie będzie się tym zajmowała - twierdzi Kosmala. W końcu się udało - pies trafił w dobre ręce. - Problem polega na tym, że gmina Jerzmanowa w programie opieki nad bezdomnymi zwierzętami, który co roku ma obowiązek uchwalić, wpisała - po pierwsze, że zwierzęta będą odławiane w sposób ciągły. Ale jednocześnie, że zlecenie odłowu może zgłosić tylko gmina. Co z tego, że udało nam się skontaktować z firmą, jak bez zgłoszenia odłowu nie mogą zabrać psa. Stały odłów? To jakaś fikcja. Pies dopiero po sześciu godzinach trafił do schroniska. W międzyczasie zdążył kilka razy zmienić miejsce pobytu - mówi.
W tej sprawie interweniowaliśmy w urzędzie dziś (20.12.). Sekretarz Waldemar Szpilewicz słyszał o tej akcji. Wyjaśnia, że w urzędzie nie ma dyżurów - urzędnicy pracują w wyznaczonych dniach i godzinach. - Żadna gmina sobie nie może na to pozwolić. Dlatego w takich sytuacjach należy dzwonić na policję, której przekazaliśmy kontakt do firmy zajmującej się odłowem zwierząt z terenu naszej gminy - tłumaczy, że potem zwierzęta trafiają do głogowskiego schroniska. - A tam, na nasz koszt, wykonuje im się niezbędne badania czy zabiegi - dodaje. Gmina rocznie na ten program wydaje 51 tys. zł.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz