Przetrzymał donosy i wezwania do prokuratury, ogarnął pandemię i inne katastrofy, ale w tym fachu jak na wojnie. Trzecia kadencja prezydenta Głogowa dopiero się zaczęła, od powodzi.
W ferworze Dni Świętego Mikołaja przemknęła ważna data. Rafael Rokaszewicz (51 l.) jest prezydentem Głogowa od 10 lat. Przyznaje, że nie była to bułka z masłem, ale na podsumowanie jeszcze nie było czasu.
Dużo by mówić, bo dziesięć lat to bardzo długo. To są setki zadań, większych i mniejszych. Oczywiście są te duże i fajne, które są kamieniami milowymi. Jak to niektórzy mówią, moimi dziećmi, jak teatr, bulwar, aleja Wolności
– śmieje się prezydent Rokaszewicz. I od razu mówi wprost o tym, co się nie udało.
Nie tylko sukcesy, są też niespełnione zadania, których z różnych powodów nie udało się zrealizować. Niektórych po prostu z braku środków, z różnych przyczyn, bo przecież nie wszystko da się zrobić, mimo że pozyskujemy tak ogromne środki zewnętrzne
– i przytacza typowe zestawienie: co dobrego – teatr, co złego – dziura przed ratuszem. Nie ukrywa, że kończący się rok nie należał do łatwych, a całe 10 lat to był dla niego trudny czas. Od pierwszej kadencji.
Nie miałem większości w radzie. A jaka była rada? Może trzeba przypomnieć, że wszystko było pod górkę, wszystko było negowane, że ciągle byłem gdzieś zgłaszany: do RIO, do prokuratur, to tu, to tam, donosy radnych opozycyjnych na mnie. Szarpanina, a i tak dużo udało się zrobić
– ocenia, że pomogło mu doświadczenie, znajomość przepisów i finansów.
Przy niektórych tematach radni współpracowali, a przy niektórych blokowali na maksa. Trzeba było się bardzo mocno wytężyć
– podkreśla Rafael Rokaszewicz. W drugiej kadencji nie odetchnął. Przyszła pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny.
Bardzo trudny czas, bardzo trudne pięć i pół roku, bo kadencja była wydłużona przez wybory parlamentarne. Trzeba było sobie radzić z tymi przeciwnościami. Oprócz normalnej pracy, zaplanowanych działań, trzeba było gasić pożary
– przypomina o obostrzeniach covidowych, zabezpieczaniu schronienia dla uchodźców. Oba wyzwania pochłaniały ogromne ilości czasu, energii i finansów, czasem uniemożliwiając wykonywanie zaplanowanych działań.
Ta kadencja jeszcze się nie rozpoczęła, a już nas powódź złapała. Kolejne wyzwania. To pokazuje, że to nie jest tylko odcinanie kuponów. To jest codzienne mierzenie się z mniejszymi i większymi przeciwnościami
– mówi prezydent Głogowa. Rok pracy zakończy jak zwykle, służbowo.
O północy będę z mieszkańcami. Jak od dziesięciu lat wspólnie przywitamy na bulwarze Nowy Rok. Nie wyobrażam sobie inaczej tej prezydentury, mojej pracy, jak w kontakcie z mieszkańcami, również przy ważnych wydarzeniach. Od dziesięciu lat nie wyjeżdżam na sylwestra, ku niezadowoleniu znajomych. Ale tak sobie powiedziałem dziesięć lat temu, że to nie może być tylko rządzenie z ratusza, to nie może być siedzenie na miejscu. Muszę być wszędzie, przy mieszkańcach
– dodaje.
(GH)
Jeszcze głogowianin13:12, 14.12.2024
0 0
Panie prezydencie a inwestycje nie udane jak przejście przy zamku a wyjazd z alei wolności na most przez rondo a korki jak były w piątki tak są nadal tyle że codziennie. 13:12, 14.12.2024
Idol13:29, 14.12.2024
0 0
Porażka. Prezydent jednej strony. Tragedia i czas na zmiany. 13:29, 14.12.2024
masakra14:46, 14.12.2024
0 0
a kiedy odchodzi ? chyba już czas...... 14:46, 14.12.2024