Z danych opublikowanych na stronach Sejmu wynika, że w pierwszym roku obecnej kadencji posłowie wydali na taksówki ponad 800 tys. zł. Wśród rekordzistów jest poseł Piotr Borys (PO). On wydał 10 tys. 600 zł. Dużo, mało?
- Taksówką za rządowe pieniądze nie przejechałem ani kilometra - komentuje nam Borys wyjaśniając, że korzystał w inny sposób ze środków transportu - na czas epidemii koronawirusa wynajął samochód. - Nie mogłem tankować i jeździć po Polsce - przede wszystkim do stolicy - prywatnym samochodem, bo mam tylko jeden. Żona pracuje. W czasie epidemii nie kursowały pociągi, zawieszono też połączenia lotnicze. Nie jeździłem też taksówkami. Podróżowałem wynajętym samochodem - podkreśla. Przelicza, że wykręcał średnio w miesiącu 4 tys. km. To kosztowało go około 1 tys. 200 zł. Stąd ta kwota. - Nie zrobiłem nic nadzwyczajnego. Posiadam aż cztery biura poselskie w naszym województwie: Głogowie, Lubinie, Jaworze i Bolesławcu. Otwieram piąte w Bogatyni. Nie próżnuję, pracuję w terenie - zaznacza.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz