7 sierpnia 1650, 370 lat temu szwedzki marszałek Arvid Wittemmberg. Przyjechał na alarmujące wezwania magistratu i dowództwa garnizonu kilka dni wcześniej. Zbliżał się koniec pobytu szwedzkiego garnizonu. Dla miasta miała się wreszcie praktycznie skończyć straszna wojna.
Wojska szwedzkie po wielu dyskusjach, sporach, próbach przekupstwa i wyłudzenia gratyfikacji i konfliktach ostatecznie opuszczają Głogów. Kiedy kilka dni wcześniej podjęto decyzję o wyjściu wojska i rozpoczęciu ewakuacji, nie było prosto. Rozpuszczeni i źle opłacani żołnierze rozpoczynają burdy. Dowódcy nie mogli sobie poradzić z rozpasanym żołnierstwem. Dopiero swoim autorytetem opanowuje rozruchy specjalnie przybyły nad Odrę Marszałek Arvid Wittemmberg.
I właśnie dziś wyjeżdża po uspokojeniu swawolących żołnierzy. Miasto wyceniło swoje straty w wojnie trzydziestoletniej dokładnie. Według zachowanego rachunku wyniosły 1.033.239 talarów, w tym zanotowano , że 412.403 talary zostały zarekwirowane, 407.933 wydano na budowę umocnień (w tym rozbiórka 104 domostw), 140.000 kosztowało utrzymanie wojsk Wallensteina i wojsk szwedzkich, na 265.350 wyceniono roboty ziemne, i perełka wykazu kosztów - 16.691 talarów było warte drewno spalone przez żołnierzy na ogniskach. Ciekawi tak dokładna kwota.
Wojna trzydziestoletnia spowodowała olbrzymie spustoszenia również w Głogowie i na Ziemi Głogowskiej. Trzysta lat później miasto, które przez sześć tygodni było oblężoną twierdzą, jeszcze kilkanaście lat po wojnie wyglądało tak ja na zdjęciach. (ze zbiorów Adama Wiśniewskiego i Marka Szatkowskiego).
RED
źródło: Głogowskiego wehikułu czasu - niecodziennik historyczny (1559/7.08.2020)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz