Śmierć 49-latka, znanego głogowianina, który prowadził bardzo ciekawe życie podróżnika, wprawiła wszystkich w szok. Przyczyn śmierci głogowianina prokuratura nie ujawnia na prośbę jego rodziny. Tragedia wydarzyła się w niedzielę 9 czerwca, kiedy mężczyzna wyszedł rano z domu, aby pobiegać, i już nie wrócił. Nie wziął ze sobą telefonu i rodzina nie mogła się z nim skontaktować, wszczęła alarm. Wieczorem znaleziono jego zwłoki właśnie na Górkowie, gdzie chodził pobiegać.
Po sekcji zwłok wstępnie przyczynę zgonu oceniono jako niewydolność krążeniowo - oddechową. Ale pobrano próbki do szczegółowych badań, co do których biegły niedawno wydał opinię. - Śledztwo umorzyliśmy z powodu braku znamion przestępstwa. Biegły wydał opinię, po której nie stwierdzono żadnych przesłanek wskazujących na udział osób trzecich w spowodowaniu zgonu tego mężczyzny - poinformował zastępca prokuratora rejonowego w Głogowie Marcin Knurowski.
Na pytanie, co było przyczyną zgonu, prokurator odpowiedział, że nie może tego powiedzieć. Biegły przyznał, że ciało mężczyzny nosiło obrażenia. Prokuratura nie udziela jednak informacji o przyczynie zgonu. Trudno uwierzyć w to wszystko tym, którzy znali tego człowieka, był bowiem bardzo serdeczny i zarażał optymizmem. Był także niezwykle barwnym człowiekiem, prowadzącym ciekawe życie, pełne pasji. Był podróżnikiem, fotografikiem, człowiekiem bardzo aktywnym sportowo. Brał udział w biegach długodystansowych, we wspinaczce wysokogórskiej, był także przewodnikiem ekstremalnych wycieczek trekkingowych w różne miejsca świata. Mężem i ojcem trójki dzieci.
DN
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz