Duża była mobilizacja tuż przed meczem w szeregach Chrobrego. Po trzech porażkach z rzędu przyszła pora na starcie z Azotami Puławy. Głogowianie świetnie rozpoczęli ten mecz od prowadzenia 2:0 po bramkach Stanisława Makowiejewa i Rafała Jamioła. Nasi kontrolowali to, co dzieje się na parkiecie. Azoty nie mogły złapać własnego tempa gry. A na dodatek z rytmu wybijał ich dobrze spisujący się między słupkami Rafał Stachera. Po kwadransie gry przewaga Chrobrego wynosiła trzy oczka - 8:5. Chrobry jeszcze podkręcił tempo, by na przerwę schodzić z wynikiem 15:10.
Drugą połowę podopieczni Witalija Nata rozpoczęli z impetem od gola Makowiejewa. W 42. minucie Chrobry grał w przewadze aż trzech zawodników! Na tablicy wyników 18:15 i... niespodziewanie miejscowi dali wbić sobie bramkę. Całe szczęście, że nie zawodzili pod fortecą rywali i udało im się utrzymać dystans nad przeciwnikiem. Ale w 48. minucie zrobiło się nerwowo. Azoty zbliżyły się na dwie bramki - 21:19. I mogłyby zdobyć kontaktową bramkę. Wtedy na wysokości zadania stanęła defensywa Chrobrego, kontratak i... jest! - Makowiejew! - słychać było okrzyk z trybun hali przy ul. Wita Stwosza.
Im bliżej końca, tym więcej emocji. Była 54. minuta meczu, stało się, ekipa z Puław złapała kontakt. Na tablicy wyników 23:22, lecz Chrobry się nie mylił pod bramką. Stał twardo na boisku. Radość dał Adam Babicz i znów przewaga wynosiła dwie bramki. Kibice żywiołowo dopingowali naszych. Parkiet drżał! Co tam się działo! Ten doping poniósł Chrobrego do zwycięstwa - Azoty pokonane w Głogowie 27:25.
MK
fot.AM
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz