Zamknij

Przemoc fizyczna w rodzinie to ciągle duży problem. Również w Głogowie

22:08, 18.10.2019 Łukasz Kaźmierczak Aktualizacja: 22:08, 18.10.2019
Skomentuj

To oni i one. Kobiety biją równie często co mężczyźni, tyle że nie tak mocno, bo pięść męska potrafi złamać nos, a damska ręka poszarpie, podrapie, ale kiedy w ruch pójdą też nogi, skopane dziecko cierpi niemiłosiernie. Bity mężczyzna nie czuje bólu, czuje upokorzenie.

Kobieta ma czterdzieści kilka lat. Ma założoną Niebieską Kartę. Dlaczego? - Starsza córka wezwała policję po tym jak sponiewierałam młodszą. Później pobiłam męża, ale on zaprzeczył i nie doniósł na mnie. Kocha mnie... - Dorota przyznaje - bije swoich najbliższych. Twierdzi, że to z bezsilności, kiedy nie ma innych argumentów, kiedy codzienne życie wymyka się jej spod kontroli. Opowiada, że potrafi uderzyć za źle odrobione lekcje, za rzucony w łazience mokry ręcznik, za niedomyty garnek. - Wpadam w szał, nie panuję nad sobą. Nie piję alkoholu, robię to na trzeźwo. Sąsiedzi wiedzą, że to ja jestem w tym domu katem, ale się nie odzywają. Udają, że nie słyszą, rozmawiają ze mną, a ja udaję, że w mojej rodzinie wszystko jest w porządku. Nienawidzę siebie za to. Biję, krzyczę, a później płaczę. Zamykam się w pokoju i chce mi się umrzeć - kobieta wspomina ostatnią awanturę. Córka wracając z korepetycji zapomniała kupić chleb. - Mąż ją obronił, tym razem nie dostała. Ale wyżyłam się na nim. Jestem sadystką, muszę się leczyć - płacze - tak, jesteśmy normalną rodziną - dodaje szlochając. 

Ile jest kobiet podobnych do niej? Ile nie potrafi poradzić sobie z emocjami? - Wiele - 32-letnia Aneta przemocy doświadczała w rodzinnym domu, teraz doświadcza jej rodzina. - Nie znęcam się, ale biję. Najpierw były to zwykłe klapsy, teraz jest coraz gorzej. Wiem, że synowie się mnie boją. Jestem już po pierwszej terapii, mąż postawił warunek. Albo się leczę, albo on zabiera dzieci i się wyprowadza. Na własnej skórze czułam, jak to boli, jak ogromny żal miałam do mamy za to, że mnie okłada. Teraz robię to samo. A przecież kocham swoje dzieci. Zapytałam mamę, dlaczego mnie biła? Odpowiedziała, że wcale mnie nie biła. Wyparła to z siebie. Czy ja kiedyś też tak zrobię? Wstydzę się i czuję obrzydzenie, a i tak zrobię to kolejny raz, choć obiecuję sobie, że to był ostatni - Aneta może jeszcze liczyć na wsparcie męża. Nie szczędzi pieniędzy na wizyty u psychologa, zapewnia, że jej nie zostawi. Pod warunkiem, że nie będzie już krzywdzić ich synów. - Walczę sama ze sobą, to takie trudne - przyznaje. 

Gdzie szukać pomocy? Choćby w Miejskim Centrum Wspierania Rodziny przy ul. Folwarcznej. Za kilka dni rozpoczną się tam zajęcia grupy korekcyjno- edukacyjnej dla sprawców przemocy domowej. - Celem terapii jest uświadomienie sobie, czym jest przemoc, rozpoznanie sygnałów ostrzegawczych zapowiadających wzburzenie, a także opracowanie "planu bezpieczeństwa" zapobiegającego użyciu siły i przemocy - mówi Magdalena Bogucka z MCWR, koordynatorka programu i zachęca wszystkich, którzy mają problem, do udziału w zajęciach, bo - jak tłumaczy - można nauczyć się sposobów rozwiązywania konfliktów, można też zrozumieć, czym jest partnerstwo czy wyrażanie uczuć. Grupa ma charakter otwarty i w każdej chwili można do niej dołączyć. Spotkania odbywać się będą raz w tygodniu, czas ich trwania, w zależności od liczby uczestników, to 2 lub 3 godziny podczas 24 spotkań - Magdalena Bogucka zwraca uwagę, że zajęcia skierowane są wyłącznie do mężczyzn, sprawców przemocy domowej.

Na 215 prowadzonych postępowań w sprawie przemocy aż 68 zakończyło się aktem oskarżenia i wyrokami skazującymi. W tym roku statystyka nie wygląda lepiej - do września 2019 postępowań było 162 i 50 aktów oskarżenia skierowanych do sądu. - To wciąż wiele i o wiele za wiele - Marcin Knurowski, zastępca prokuratora rejonowego w Głogowie, nie ma wątpliwości, że znęcanie się, zarówno psychiczne jak i fizyczne nad bliskimi, to wciąż ogromny problem w naszych rodzinach. Dlaczego bijemy? - Bijemy z bezsilności. Bijemy, kiedy nie jesteśmy w stanie sobie poradzić sami ze sobą - tłumaczy Monika Ziółkowska-Młyńczak, psycholog z Głogowa. - Nasza niemożność, bezsilność, budzi agresję, która ma rozładować napięcie emocjonalne. Lęk, jaki mamy w sobie, wyrzucamy na zewnątrz atakując drugą osobę. To konflikt w naszej psychice, apogeum złości i rozładowanie napięcia. Człowiek dążący do kontroli nad innymi, chcący zachować władzę absolutną, nawet z błahego powodu, może wpaść w szał. Jest dobra i zła agresja. Dobra, kiedy stawiamy czoła w obronie czegoś lub kogoś i zła, kiedy występujemy przeciwko komuś lub czemuś chcąc zastraszyć i podporządkować. DAB

fot. Pixabay

(Łukasz Kaźmierczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%