Pani Karolina podesłała nam zdjęcia około godz. 8 nad ranem. Opowiada, że chciała wyjechać z parkingu koło banku przy ul. Budowlanych i zawieźć dziecko do żłobka. Jednak tym razem się nie udało. Okazało się, że wyjazd z parkingu zablokowała toyota.
- Nie dało rady wyjechać, więc wzięłam dziecko na ręce i pobiegłam - relacjonuje. A potem poszła do pracy, bo się spieszyła. - Mąż wstał po nocce a samochody nadal były zablokowane, więc wezwał policję - dodaje 26-latka. Policja ustaliła, że właścicielka toyoty mieszka w innej części miasta. Okazało się, że auto tam zaparkowała, bo pracuje w biurze obok. Tłumaczyła się, że... "przecież może, bo to teren prywatny".
- Mówiła, że nie mogę tutaj parkować, ani ten pan obok też nie, bo kiedyś był tutaj znak zakazu parkowania i tyle. Dlatego nas zastawiła - specjalnie, bo chciała nam dać nauczkę. Ale mieszkam w bloku od kilku lat, nigdy znaku nie widziałem. Tutaj ciężko z wolnym miejscami, więc każde jest na wagę złota. Zakazu żadnego nie złamałem - tłumaczy pan Szymon (30 l.), mąż. Kobieta została pouczona przez policjantów - mundurowi stwierdzili, że parkować tam można, oby tylko w sposób prawidłowy.
RED
fot. nadesłane
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz