Zakończył się proces pomiędzy radnym powiatowym Andrzejem Radomskim a byłą posłanką Ewą Drozd. Chodzi o ich rozmowę na temat spotkania w sklepie, między regałami. Bo przypomnijmy, że oboje twierdzą, że się nie znają i nigdy ze sobą nie rozmawiali. Ale pewnego razu widzieli się w sklepie. "Szkoda, że pan tak uciekał między regałami w sklepie, bo miałby pan okazję mnie poznać" - pisała do Andrzeja Radomskiego Ewa Drozd. Radomski nie wiedział o co chodzi, ale Ewa Drozd twierdziła, że ma nawet jakieś zdjęcia. "Nie znam nikogo kto ma bujniejszą wyobraźnię i rozdwojoną jaźnię" - napisała mu posłanka i właśnie za te słowa Andrzej Radomski ją pozywa. Twierdził, że to zniesławienie.
Dziś (25.05.). Sąd Rejonowy w Głogowie wydał wyrok w sprawie. Uniewinnił Drozd. - Nie komentuję sprawy, bo nie ma czego komentować. Na pewno się odwołam - zapowiada radny Radomski. A była posłanka dziwi mu się, że nie zabiera głosu w sprawie. - Przecież to radny złożył pozew do sądu. Sąd uznał, że nie ma mojej winy, a były to obopólne złośliwości. Notabene rozpoczęte przez pana Radomskiego - zauważa. To nie pierwsza ich rozprawa w sądzie. - Były dwie sprawy, dwie wygrałam - dodaje, choć to nie koniec ich spotkań na wokandzie. W toku jest kolejna, tym razem o pomówienie. Pomówić miał radny... byłą posłankę.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz