Oni nie mogą zostać w domach, by w ten sposób ochronić się przed zakażeniem koronawirusem. A wręcz przeciwnie - ryzykują swoje zdrowie i życie. Chodzi o ratowników. Każdego dnia wyjeżdżają dziesiątki razy do chorych. Niestety zdarza się, że wiele z tych wezwań jest nieuzasadnionych. I przypominają, że karetka, to nie taksówka. A lekarz w niej nie jest tym... pierwszego kontaktu. Do kaszlu i kataru nie ma sensu ich wzywać.
- Apelujemy do wszystkich, aby wzywali pogotowie tylko w sytuacji nagłego zagrożenia zdrowia i życia. W miarę możliwości korzystajcie z porady lekarza w przychodni - mówi ratownik Konrad Kubas i dodaje, że zdarza się, że wezwanie jest do całkowicie innej sytuacji, niż okazuje się w na miejscu. - Ludzie mało precyzyjnie podają informacje dotyczące swojego stanu zdrowia - nie ukrywa.
Oni też obawiają się zarażenia koronawirusem. - Jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy pracują i mają swoje rodziny. Każdy wyjazd jest dla nas pewnego rodzaju ryzykiem. Zagrażamy sobie i najbliższym, ale też przekazujemy później wirusy czy bakterie pozostałym. Prosimy o wsparcie i zrozumienie - zauważa Kubas.
Ratownicy potrzebują wsparcia. Brakuje chociażby maseczek. Ruszyła internetowa zrzutka. O tym pisaliśmy: TUTAJ.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz