"Marina Głogów" właśnie zaczęła się stawać poważną przystanią, lecz cumujące tu 26 łodzi trzeba było usunąć, bo rozpoczął się remont nabrzeża. Ludzie trzymają je gdzie się da, najczęściej na podwórkach.
Właściciele łodzi wreszcie mieli je gdzie trzymać. Tyle tylko, że kilka miesięcy temu okazało się, że nowa część mariny popękała, załamał się chodnik na górze. Rozpoczęła się naprawa, a łodzie trzeba było zabrać. Właściciele otrzymali informację, że na 30 dni, bo wykonawca miał naprawić marinę właśnie w takim czasie, jednak... nie udało się tego zrobić i to nie z jego winy. - Rozpoczęliśmy prace, lecz czekamy na decyzję konserwatora zabytków. Bez niej nie możemy kontynuować naprawy - tłumaczy Bartosz Sobota z firmy wykonującej naprawę mariny. Przyznaje, że pierwotny termin wykonania prac naprawczych był 30 dni, a firma była w stanie go dotrzymać. - Obecnie nie wiemy, kiedy będziemy mogli wznowić prace. Po prostu czekamy - mówi. Wszyscy zostali uziemieni akurat na lato, a wiadomo, jak pracuje konserwator. - Dobrze, że przynajmniej nie musimy płacić - mówią zdenerwowani właściciele łodzi, które miały tu parkować.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz