Trochę na przekór wszystkim zagrali szczypiorniści KS SPR Chrobrego Głogów, którzy wskazywani w tym meczu byli na przysłowiowe pożarcie. Nic dziwnego, bo obie drużyny w tabeli dzieli kilka pozycji. Poza tym podopieczni Witalija Nata grają w kratkę słabsze spotkania przeplatając tymi lepszymi. Bukmacherzy za każdą złotówkę postawioną na Chrobrego płacili... siedem złotych.
Pamiętajmy jednak, że już w ostatnim ligowym starciu z MMTS-em Kwidzyn - mimo wysokiej porażki - głogowianie zagrali poprawnie w obronie. Właśnie w tym elemencie gry zaskoczyli też od początku sobotniego pojedynku (27.02.) w Opolu. Na środku defensywy, po dłuższej przerwie, mogliśmy obejrzeć Krzysztofa Tylutkiego, który akurat w tej formacji zazwyczaj wprowadzał spokój. U boku towarzyszył mu Adam Babicz. Po kilku minutach gospodarze mieli prawo być nieco zaskoczeni - po golu Marcela Zdobylaka prowadziliśmy 2:5.
W 12. minucie głogowianie podważyli prowadzenie na 3:7. Damian Krzysztofik trafił, choć przecież graliśmy w podwójnym osłabieniu. Pomiędzy słupkami mogliśmy liczyć też na udane interwencje doświadczonego Rafała Stachery. O tym, jak jest ważnym ogniwem Chrobrego, pokazał w wielu akcjach. Około 20. minuty meczu niestety na chwilę wróciły koszmary w rozgrywaniu akcji tych ofensywnych - proste straty, zbyt czytelne podania. Wydawało się, że Gwardia zbliży się do naszych, bo starta wynosiła już tylko dwie bramki. Nic z tego - i oni nie mieli najlepszego dnia po drugiej stronie boiska. Chwalić głogowian trzeba było szczególnie za grę z kołem. W jednej z takich sytuacji Krzysztofik był faulowany, sędzia wskazał na karnego, a tego z zimną krwią wykonał Aleksander Tilte - po raz czwarty w tym meczu. A nie miał łatwego zadania, bo naprzeciwko niego stał potężny Adam Malcher.
Jeszcze przed przerwą miejscowi zaryzykowali, zdjęli z parkietu bramkarza, ale to im się nie opłaciło. Po bramce Zdobylaka prowadziliśmy sześcioma trafieniami 8:14. Oni gonili, ale my robiliśmy swoje i po pierwszej połowie mieliśmy powody do zadowolenia - 11:15. Była to szybka gra, emocji nie brakowało.
Bardzo wyrównaną grę z obu stron oglądaliśmy po zmianie stron. Świetną przede wszystkim w bramkach, gdzie szaleli Stachera i Malcher. W 40. minucie przewaga Chrobrego stopniała do jednego trafienia - ważną bramkę dla miejscowych zdobył Wiktor Kawka. Było 17:18.
Sytuacji stuprocentowych nie brakowało, ale skuteczność w szeregach Chrobrego zaczęła zawodzić. W 50. minucie Tylutki wylądował na trybunach - trzecia dwuminutowa kara, w konsekwencji czerwona. Oglądaliśmy pojedynek bramka za bramkę. Losy zwycięstwa rozstrzygnęły się na 30 sekund przed końcem. Był remis 28:28, trener Nat poprosił o czas i...? Na skrzydle swoją sytuację zmarnował Kacper Grabowski. Ach szkoda, bo wygrana była na wyciągnięcie ręki. A z przebiegu tego meczu trzeba przyznać, że Chrobry zasłużył na komplet punktów. Remis dał karne, w nich Malcher obronił rzuty Dawida Przysieka i Babicza, przegraliśmy 4:2.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz