Taki wyrok zapadł w głogowskim sądzie dzisiaj (25.06.). Człowiek, który zabił własnego psa, przyznał się do wszystkiego, o co go oskarżono - że ze szczególnym okrucieństwem pozbył się zwierzęcia. Tłumaczył się problemami rodzinnymi i emocjonalnymi. Śmiercią żony i tym, że psem nie miał się kto zająć, że nie wiedział, co z nim zrobić i że wreszcie pies zniszczył mu ulubiony kocyk. Rzekomych powodów miał wiele. Sędzia Andrzej Molisak jednak się nad nim nie zlitował.
- Sąd nie znalazł podstaw, by kara była z warunkowym zawieszeniem - sędzia tłumaczył, że w jego ocenie najbardziej adekwatna jest kara bezwzględna. Sąd zakazał mu także przez 10 lat posiadania zwierząt oraz orzekł nawiązkę 3 tys. zł dla organizacji zajmującej się prawami zwierząt. W tym przypadku stowarzyszeniu Ekostraż z Wrocławia, które występowało jako oskarżyciel posiłkowy. Wyrok jest nieprawomocny.
DON
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz