Konserwator zabytków Leszek Dobrzyniecki przyjechał dziś do Głogowa wraz z pracownikami swego urzędu, żeby porozmawiać o losach zabytkowego budynku Cukrowni Głogów, w związku z akcją Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Głogowie. A przypomnijmy, że głogowska uczelnia promuje, żeby popierać jej projekt ochrony zabytkowego budynku.
Sytuacja wygląda tak, że teren cukrowni razem z pozostałą na nim zabudową od kilku lat jest w prywatnych rękach. Właściciel otrzymał zgodę na wyburzenie części budynków, natomiast najstarszy budynek, ten właśnie, o który chodzi, jest wpisany do rejestru zabytków i nie można go wyburzyć. To mu nie grozi, natomiast właściciel od dawna chce go sprzedać. Jednak - nie ma chętnych.
W takie tło wpisuje się akcja PWSZ, o której właściciel budynku - jak nam powiedział - nic nie wie.
- Jakiś czas temu dzwonili do mnie z tej szkoły i pytali, czy mogą wejść porobić zdjęcia. Zgodziłem się - powiedział nam, dodając, że nikt nie ma zamiaru rozebrać zabytkowej cukrowni. Wręcz tego zrobić nie można.
Natomiast fakt jest także taki, że ona niszczeje i coraz bardziej popada w ruinę. Leszek Dobrzyniecki, kierownik legnickiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, gdy przyjechał na spotkanie w PWSZ nie chciał rozmawiać z nami o cukrowni.
- To jest budynek prywatny. Nie mam nic do powiedzenia - usłyszeliśmy od niego. Organizatorzy powiedzieli nam, że jest to spotkanie robocze, zorganizowane po to, aby porozmawiać, jakie są możliwości ochrony tego zabytku zbudowanego w latach 1895 - 1897.
- Tuż po dosyć burzliwej, ale miejmy nadzieję konstruktywnej, dyskusji złożyłem na ręce konserwatora pismo w sprawie podjęcia działań mających na celu zachowanie zabytkowego, a niszczejącego w zastraszającym tempie, budynku - poinformował na FB Dariusz Czaja, regionalista i radny miejski.
DON
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz