Aleja Wolności tonie w śmieciach. Zwłaszcza po weekendzie. Ale problem w tym, że to nie tylko wina przepełnionych koszy. Śmieci wyrzucamy dosłownie wszędzie. Tam, gdzie nam wygodnie. Uwagę na to zwróciła pani Kalina. - Mieszkam w Głogowie od urodzenia i jeszcze nigdy tak to nie wyglądało - martwi się przypominając, że to przecież jedna z najważniejszych miejskich ulic. Taka reprezentatywna. - Przecież prowadzi od stacji kolejowej do starówki, czyli jest najczęściej przemierzana przez przyjezdnych. Poprawiony pas po środku jezdni nie przykuwa uwagi tak jak wygląd opustoszałych witryn sklepowych, brudu i śmieci - dodaje.
Nie ukrywa, że opróżnianie koszy i zamiatanie chodnika to w tym przypadku za mało. - Stan drogi dla pieszych z dnia na dzień wygląda coraz gorzej. Po czym my musimy chodzić to lepiej nie wiedzieć. Wybita szyba i pozostawione pod nią szkło, tak jak i odpadające z balkonów tynki od tygodni stanowią realne zagrożenie dla mieszkańców. Jeśli nie na aspekty estetyczne trasy to może na to bezpieczeństwo osoby odpowiedzialne za tą sytuację zwrócą uwagę - wymienia pani Kalina zastanawiając się czy kostki brukowej nie można wyczyścić. - Jest zachlapana wymiotami, jedzeniem, do tego psie odchody... tak brudna, że aż wstyd - alarmuje.
Marta Dytwińska-Gawrońska, rzecznik prezydenta miasta, przypomina, że w budżecie jest ograniczona suma pieniędzy na sprzątanie. - Są dwa czynniki wpływające na czystość w mieście: sprzątanie i intensywność brudzenia przez niektórych mieszkańców. Przykro widzieć, gdy wypoczywają w miejscach publicznych śmiecąc wokół siebie, ale chyba tak lubią? Im więcej niektórzy mieszkańcy będą brudzić, tym więcej potrzeba czasu na posprzątanie po nich, bo ci bałaganiarze nie są nauczeni wyrzucania śmieci do śmietników. Chyba lubią po prostu spędzać czas wśród butelek, papierów i resztek jedzenia. Ciekawe jak mają w swoich domach, aż strach sobie wyobrazić - zaznacza.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz