To już 7. Festiwal Szanty w Porcie w Głogowie. Po raz kolejny odbywający się na Marinie, tuż przy Odrze. Choć jego początki sięgają czasów, gdy był w miejskiej fosy, gdzie grano i śpiewano przez trzy lata. Dobrze te czasy pamięta Jacek Olszewski z Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie, jeden z pomysłodawców.
- Fosa też ma coś związanego z wodą, ale potem przenieśliśmy się do nowego portu i tutaj zostaliśmy, bo lepszego klimatu do takiej muzyki nie znajdziemy - mówi nam.
Skąd pomysł na szanty w mieście hen daleko od morza? - W Głogowie była i jest grupa ludzi, zapaleńców, żeglarzy. Oni zaczynali w latach 70-tych swoją przygodę z żeglugą jeszcze w słynnym Halkosie na Jeziorze Sławskim. Potem wypłynęli na głębokie wody mórz i oceanów. A ta muzyka nie była im obca - dodaje Olszewski.
I okazuje się, że głogowianie szanty lubią. Dziś na scenie zespoły takie, jak Jak i Klan z Wrocławia, Atlantyda z Gdańska oraz Warszawy obchodząca jubileusz 25-lecia, czy orkiestra Samanta - uczestnicy pierwszej edycji festiwalu. Ponadto lokalne brzmienie Projekt Fraktala i Przyjaciele. Pod estradą wielu ludzi. Mimo wietrznej pogody.
- Są wakacje, więc muzyka znad morza, to świetny powód, aby zajrzeć do portu. I zjeść jeszcze jakąś rybkę. Pogoda? Typowo morska! - twierdzi Marta Sochacka z córką Mają.
MK
fot. AM
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz