Nowy pomnik powstał dzięki staraniom proboszcza Sebastiana Kluwaka, który zainteresował się samotną i tajemniczą mogiłą na cmentarzu przy kościele. Dowiedział się, kim jest pochowany tam człowiek, okazało się, że to bohater, który otrzymał najważniejsze narodowe odznaczenie - order Virtuti Militari. Zmarł w tajemniczych okolicznościach i został pochowany pod murem cmentarza, a pracownicy PGR-u w pobliskim Borku, w którym pracował, postawili mu pomnik. Nie ma żadnych informacji, co mu się stało. Są tylko wspomnienia jednej z mieszkanek miejscowości, która jako dziecko widziała, jak jego zwłoki zakopują jacyś mężczyźni. Kilka dni temu IPN przesłał księdzu Sebastianowi Kluwakowi dodatkowe, bardziej szczegółowe informacje dotyczące porucznika - historycy dotarli do dokumentów dotyczących jego służby wojskowej i dokonań na froncie wojny z bolszewikami.
Wynika z nich, że Tadeusz Grzegorzewski urodził się w 1895 roku w Żytomierzu na terenie Rosji, a w dorosłym życiu mieszkał w Warszawie przy ul. Szpitalnej i Złotej. Służył w 16 Pułku Artylerii Polowej w Grudziądzu. Skończył szkołę handlową w Żytomierzu oraz kurs Politechniki Kijowskiej i z zawodu był urzędnikiem kontraktowym, kierownikiem zaopatrzenia uzbrojenia. Był także żonaty, lecz nie miał żadnego majątku. Oprócz Virtuti Militari nadano mu także inne odznaczenia: Krzyż Walecznych, Krzyż Niepodległości, Krzyż Zasługi oraz Medal za Wojnę, a także inne. Miał bardzo ciekawe wojenne przeżycia i dokonania. Wiadomo, że po szkole wojskowej w 1915 roku został powołany i walczył w szeregach armii rosyjskiej, i brał udział w walkach pod Stochodem. Po wybuchu rewolucji tworzył wojsko polskie, działał na froncie Rumuńskim. "Z całym zapałem wśród niebezpieczeństw i z zaparciem się siebie pracuje nad organizacją wojska polskiego" - napisał o nim jeden z jego dowódców. Zgłosił się do pracy w komitecie wojsk Polaków IV Armii Rosyjskiej, w której działał do powstania II Korpusu Wojsk Polskich na Wschodzie. Był komendantem oddziału polskiego w Kiszyniowie i trafił do II Korpusu w Sorokach. Tam objął oddzielną baterię przy IV Dywizji, na czele której brał udział w walkach z Niemcami pod Kaniowem. Korpus został rozbrojony, a on wzięty do niewoli niemieckiej, z której uciekł i zgłosił się do komendy w Kijowie, skąd wraz z kilkunastoma żołnierzami został oddelegowany na stanowisko komendanta okręgu w Płoskirowie i Kamieńcu Podolskim.
Po 1919 roku brał udział w wojnie z bolszewikami. Najpierw w IV Dywizji strzelców w Odessie, gdzie po kilkudniowym pobycie został przekierowany do Bukaresztu w charakterze członka misji wojskowej. Później był komendantem Kiszyniowa i oficerem łącznikowym pomiędzy dowództwem armii rumuńskiej w Besarabii a dowództwem IV Dywizji gen. Żeligowskiego - w okresie przemarszu dywizji z Odessy do kraju przez Besarabię. Następnie w kraju został komendantem okręgowym powiatu Zeleszczyki, a potem powołany do Warszawy na kurs artylerii francuskiej, po której ukończeniu został referentem w departamencie uzbrojenia wojsk. Historycy odnaleźli także wniosek o przyznanie mu Virtuti Militari. Jest w nim zapis, że we wrześniu 1920 roku w trakcie walk w tzw. Bitwie Warszawskiej Grzegorzewski umożliwił zdobycie silnie bronionej wioski, odznaczył się wybitną odwagą i męstwem, a także przyczynił się do odparcia ataku nieprzyjaciela. Napisano o nim, że przy każdej sposobności wykazywał niezwykłą osobistą odwagę i waleczność.
W cywilu do 1927 roku prowadził własne przedsiębiorstwo handlowe, a potem pracował jako urzędnik. Po wojnie działał w Związku Kaniowczyków i Zeligowczyków w Warszawie, w których był członkiem zarządu głównego oraz komendantem oddziału. Wiadomo, że po nadaniu tych wszystkich odznaczeń w 1921 r. proponowano mu nadział ziemi na Kresach, lecz ze względu na swoją ówczesną sytuację życiową odmówił. Prosił o to jednak kilka lat później, gdy był już urzędnikiem. - Zaznaczam, że do prowadzenia gospodarki rolnej posiadam niezbędne wiadomości. Również do zagospodarowania się na otrzymanym nadziale ziemi posiadam potrzebne fundusze - zapewniał. Od tamtych czasów nie ma o nim już żadnych wiadomości, nie wiadomo czy faktycznie nadano mu ziemię na Kresach. Nie wiadomo, co robił w czasie II wojny światowej i jak trafił do Borku pod Głogowem. Nieznane są także przyczyny jego śmierci. Został pochowany w 1949 roku, gdy miał 54 lata.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz